Płytkie nacięcie – Karin Slaughter

Płytkie nacięcie Karin Slaughter

Tłumaczenie: Lech Z.Żołędziowski

Zabierając się za lekturę książki, doprawdy nie takiej fabuły się spodziewałam, tak prawdę mówiąc, nie o tym chciałam poczytać. Miałam ochotę na normalnego mordercę, zgodziłam się nawet na psychopatę i  porządne śledztwo. Porządne śledztwo z detektywami, procedurami i w ogóle.

W przeciągu 9 dni rozegra się ta historia, osadzona w pewnym małym fikcyjnym miasteczku Grant County w Georgii USA. W sobotni wieczór, na torze wrotkarskim dochodzi do tragedii. Trzynastoletnia dziewczynka mierzy z pistoletu do chłopaka niewiele od niej starszego i spokojnie oświadcza, że go zabije. Policjant Jeffrey Tolliver, jeden z głównych bohaterów i filarów powieści, nie ma innego wyjścia, jak też wyciągnąć broń i coś z tą sytuacją zrobić. A kiedy już nastąpi ostateczne rozwiązanie, na scenie pojawią sie jeszcze doktor Sara Linton i policjantka Lena Adams jako kolejne główne postacie dramatu. Śledztwo wykazuje, że dzieci, które mierzą do siebie z broni, otacza dziwna tajemnica, której w żaden sposób nie chcą zdradzić, więc policji nie zostaje nic innego, jak zapracować na pensję i wyjaśnić o co chodzi.

Nim jednak ruszy śledztwo, bohaterowie muszą uporać się z własnymi demonami. Lena Adams z traumą po przeżytym porwaniu i wyjątkowo brutalnym traktowaniu przez porywacza, Sara Linton musi odpowiedzieć sobie na pytanie, czy chce powrotu swojego ex męża, a Jeffrey Tolliver musi poszukać odpowiedzi na podstawowe pytanie, czy miał inne wyjście z sytuacji, jaka zaistniała na nieszczęsnym torze wrotkarskim.

Nie zdradzę żadnej tajemnicy, jeśli powiem, że Slaughter porusza probem porywania dzieci, molestowania i pedofilii. Proceder wyjątkowo obrzydliwy i wywołujący nieodpartą chęć mordowania takich pedofilskich kreatur. W powieści nagromadzono tyle zła, przemocy i tragedii dzieci, że w pewnym momencie zaczęłam traktować to osobiście i wiele rzeczy przestało mi się podobać, podobać w sensie prowadzonego śledztwa. A to policjanci w tak małym miasteczku, gdzie wszyscy znają się od przedszkola, praktycznie nie wiedzą co mają pod przysłowiowym nosem, doprawdy, ich profesjonalizm zawodowy jest powalający. Pani doktor, jedyny pediatra w tej mieścinie i ślepa jak kret. Pozostali policjaci z tak potężnymi problemami osobistymi, że nie są w stanie profesjonalnie funkcjonować w zawodzie. I taka ekipa będzie prowadziła dochodzenie.

W normalnej powieści kryminalnej, panowie z policji lub prywatni detektywi za cel nadrzędny stawiają śledztwo, a problemy osobiste to przerywnik na złapanie oddechu do dalszej akcji. W Płytkim nacięciu, sytuacja jest odwrócona, większy nacisk położony jest na relacje między trójką dorosłych bohaterów, niż na to, co dzieje się dzieciom i wśród dzieci. Moja wyobraźnia nie sięga tak daleko i nie jest w stanie wczuć się w psychikę dzieci tak strasznie doświadczonych, ale ta przedstawiona w książce jest zimna, relacje molestowanych dzieci są tak beznamiętne i dorosłe w komentarzach, tak bardzo dosłowne, że rwie się uczucie wspólnoty z nimi. A na koniec i tak policja nie radzi sobie ze złem.

Wymęczyła mnie psychicznie ta książka, na jakiś czas wezmę rozwód z panią Slaughter.

 

Jedna myśl na temat “Płytkie nacięcie – Karin Slaughter

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s