Powieść kryminalna Torkila Damhauga.
Lubię w książkach prologi, bo są obietnicą rozdziałów z mroczną tajemnicą, intrygą nie do rozwikłania przez czytelnika, oraz pewnością, że w epilogu wszystkie supły i węzły zostaną rozwiązane.
Nie byłoby tej historii, gdyby pewnego lata 1996 roku, w greckim kurorcie nie spotkali się dwaj Norwegowie, kilkunastoletni Jo i dorosły Kurtka. Jeden wchodzący dopiero w życie, drugi z bagażem doświadczeń. Obaj w jakiś sposób poranieni, szukający bratniej duszy i nieprawdopodobnie samotni. Pakt, jaki zawarli na greckiej plaży w 1996 roku, wpłynie na losy i życie kilku osób pod koniec 2008 roku.
Liss Bjerke jest początkującą modelką, żyjącą w rytm sex drugs and rock and roll. Na wieść o zaginięciu starszej siostry Mailin, Liss wyjeżdża z Amsterdamu, gdzie mieszka, by wrócić do Oslo i odszukać Mailin. I dopiero teraz, w momencie, kiedy Liss zaczyna poszukiwania, odkrywamy, jak bardzo obie siostry są sobie bliskie, jak nieprawdopodobny wpływ starszej determinuje życie młodszej. Bo jest jakaś mroczna tajemnica w rodzinie Bjerke, którą Liss wyparła ze swojej świadomości, tajemnicę, którą zna tylko Mailin, a teraz ona zniknęła i świat Liss legł w gruzach.
Galeria postaci, przewijająca się w powieści, jest doprawdy niesamowita. Świat psychiatrów i psychologów, lekarzy i narkomanów, prawników i sław piłkarskich, policjanci i rodzice głównych bohaterów. Nikt, kto pojawia się na kartach powieści, nie jest bez poważnych przeżyć, traum i historii, wywołujących dreszcz przerażenia. Wszyscy kłamią, oszukują i starają przechytrzyć innych. I w tym nieprzyjaznym dla zdrowia i życia (dosłownie) środowisku, Liss szuka i chce zrozumieć, co tak naprawdę się stało.
Nie zgodzę się z jakimiś mądrymi tezami, że książka, która z założenia ma mieć trupy ścielące się gęsto, albo nim stały się trupami, doświadczyły wymyślnych tortur, jest książką tylko dla ludzi o mocnych nerwach. Już dawno, żadna powieść tak nie szarpała moimi nerwami jak Śmierć w wodzie. Bo owszem, tortury fizyczne są jak najbardziej i podane w taki sposób, że aż boli czytając, ale chyba gorsze od fizycznych, są te psychiczne, których ofiarami padają dzieci, a my jesteśmy bezradni, możemy tylko czytać, mając wiedzę, że to prędzej czy później się zemści.
Śmierć w wodzie, to powieść mocna, ciężka, o dużym emocjonalnym ładunku, nie pozostawiającą czytelnika obojętnym wobec wielu spraw. A jednocześnie świetny kryminał, o tak skonstruowanej intrydze, że owszem, można się domyślać, snuć własne teorie, ale to i tak na nic się zda. Na 7 stron przed końcem, wyjaśnia się historia jednego wątku, a problem drugi pozostaje w sferze domysłów i bujnej wyobraźni czytelnika.