Na okładce widnieje przestroga, że dalsza lektura jedynie pod nadzorem lekarza. Zebrałam się więc na odwagę i uzbrojona jedynie w środki przecwbólowe i inne takie na wszelki wypadek, nie mając żadnego medyka w polu widzenia, jak to na wakacjach, przeczytałam. Przeczytałam tę książkę i przeżyłam.
Cała afera rozpoczyna się w prywatnej berlińskiej klinice psychiatrycznej, w przededniu Wigilli, wczesnym wieczorem i w trakcie burzy śnieżnej. Klinika praktycznie świeci pustkami, ponieważ przedświatecznie personel i pacjentów zredukowano, oprócz dwójki stałych rezydentów, Linusa, któremu koktajl alkoholowo-narkotykowy z mózgu zrobił sieczkę, Grety mającej napady lękowe i Caspara, nowego z amnezją. Po sprawdzeniu listy obecności, w dramacie udział bierze 10 osób : trójka pacjentów, 5 osób personelu i dwóch świeżo przybyłych, kierowca karetki i niedoszły pijak samobójca. I w tak doborowym towarzystwie, odcięci od świata z powodu nawałnicy śnieżnej, ujawnia się psychopatyczny morderca zwany Łamaczem. Łamacz ma już na swoim koncie trzy ofiary, kobiety, które po torturach (np. oślepienie za pomocą lutownicy), wprowadzone zostały w dziwny stan hipnozy między jawą a snem, z którego nie można się już wybudzić. Nikt z obecnych nie wie kto jest Łamaczem, a kto będzie robił za ofiarę. Mnóstwo oskarżeń, wzajemnych podejrzeń i pierwsze ofiary psychopaty, a gdyby przyjąć, że to jakaś koszmarna gra, to kolejny level przechodzi morderca.
Bardzo sprytnie autor wprowadza czytelnika w stan grozy i hipnozy?. Każdy rozdział powieści odlicza godziny do lęku. Czytelnik bierze udział w pewnym projekcie (używając dzisiejszej nomenklatury), czytając akta pacjentów Kliniki, nie zdając sobie sprawy, że poddawany jest swoistemu eksperymentowi przez tajemniczego profesora. Strach i przerażenie króluje niepodzielnie, napięcie rośnie z każdą godziną horroru, noc należy do psychopaty, a na ratunek można liczyć dopiero rano, pod warunkiem, że ktoś przeżyje.
Znakiem rozpoznawczym powieści Fitzka są bohaterowie z zaburzeniami psychicznymi. Pisarz edukuje w przypadkach schizofrenii czy zespołu Münchhausena, tutaj hipnozy i jej skutków. Trzeba mieć nie lada talent i wyczucie, by opisując skomplikowane psychiatryczne przypadki i obdarzjąc nimi swoich bohaterów, nie pójść za daleko i nie stworzyć dzieła pseudomedycznego, tylko świetny thriller z elementami grozy, trzymający za gardło do końca. Bo mało tego, że boimy się i denerwujemy, to nie mamy bladego pojęcia kim jest morderca, mimo znacznego wysiłku ze strony naszego umysłu. I o to chodzi, w szanującym się thrillerze z elementami grozy.