Tłumaczenie: Aleksandra Górska
Wystarczy spojrzeć na okładkę książki, by dostrzec jakże wymowny obrazek, obiecujący czytelnikowi masę wrażeń. Ktoś taki jak Karin S., nie potrzebuje miliona hasełek reklamowych na okładce, zbędny jest drugi milion patronatów medialnych oraz trzeci milion sław pisarskich, udających, że czytało i się zachwyciło. Slaughter to uznana marka wśród pisarzy parających się tym gatunkiem literatury i każda kolejna powieść warta jest swojej ceny i czasu poświęconego na lekturę.
A lektura owego dzieła, faktycznie sprawia czytelniczą frajdę (myślę o fanach gatunku) i mnóstwo niezapomnianych wrażeń. I wcale nie chodzi tu o piękno literackiego języka, kunsztowne opisy przyrody czy podziw nad zaprezentowanym tłem społecznym i osadzonych w tym tle bohaterów. Otóż przebiegły plan pisarski p. Karin polegał na tym, że opowiedziała tę historię z nerwem, po mistrzowsku dawkując napięcie, oraz zaserwowała taką intrygę, że czapki z głów.
Na początku, jak zwykle u tej pisarki, mocne wejście, otóż młoda kobieta, zostaje potrącona przez samochód. Po przewiezieniu jej na emergency, okazuje się, że nie tylko doznała poważnych urazów wypadkowych, ale jej ciało nosi ślady niewiarygodnych tortur. Sprawę przejmuje stanowa policja z Atlanty z Willem Trentem na czele, w pozostałych rolach Faith Mitchell jego partnerka i Sara Linton lekarka. Zespół śledczy prowadzi dochodzenia pod presją czasu, gdyż nie trzeba być wielkim znawcą, by zorientować się, że przeciwnikiem policjantów jest wyjątkowo przebiegły psychopata, który znowu dał znać o sobie, uprowadzając kolejną ofiarę. Tak więc policjanci ścigają mordercę i walczą na argumenty z miejscowymi stróżami prawa, którzy w odwecie za odebranie sprawy, utrudniają śledztwo.
Geneza, to nie tylko świetnie opowiedziana historia pewnego śledztwa, to bardzo fajnie sportretowani bohaterowie tej opowieści. Will Trent – profesjonalny w każdym calu dwumetrowy policjant, cudowny facet o samoocenie ślimaka ( według jego partnerki), gość, będący klasycznym przykładem dyslektyka. Faith Mitchell, partnerka Trenta, zmagająca się z własnymi demonami i Sara Linton, lekarka, wdowa po policjancie w żałobie od trzecha lat. Razem i osobno, tworzą barwną galerię postaci, co do których czytelnicza huśtawka uczuć jest mocno rozbujana.
Jeszcze tylko w ostatnim słowie tego wpisu powiem, że nie jest to opowieść dla osób wrażliwych. Slaughter wyjatkowo plastycznie i barwnie opisuje tortury, jakim poddawane było kobiece ciało, więc lektura Genezy raczej nie dla wszystkich. A dla lepszego poznania kto co i dlaczego z tej nowej serii, według kolejności : Tryptyk, Pęknięcie i Geneza, oczywiście nie w kolejności też można.
//
Jedna myśl na temat “Geneza – Karin Slaughter”