Natura nie znosi próżni, więc nie pytając się nikogo o zdanie, podarowała 2011 rok, na wstępie zwany Nowym Rokiem. Co by nie powiedzieć, banalnie brzmią życzenia, jakimi częstujemy się z przeróżnych okazji od lat tych samych, mimo, że składane szczerze i z wiarą, że może się spełnią. Nie będę wyjątkiem i z okazji Nowego Roku, życzę Państwu wszystkiego dobrego, by następne 365 dni nie były gorsze od poprzednich, a jak się da, to lepsze :).
Koniec starego roku i początek nowego, jest dobrym pretekstem, by podsumować minione dni i zobaczyć, jak mi szło, tym bardziej, że jednocześnie jest to równe 12 miesięcy, jak produkuję się w tym miejscu.
80 przeczytanych książek, z tego :
66 z nich to szeroko pojęte kryminały/sensacje i thrillery
14 sztuk nie było kryminałami/sensacjami i thrillerami
69 powieści autorów obcych
11 książek autorów polskich
Wielka Trójka Gniotów (litościwie przemilczę jeszcze kilka asów)
- Osaczony – Simon Kernick
- Niewidzialny – Mari Jungstedt
- Zaginiona – Harlan Coben
Nazwiska, które rozczarowały (było ich więcej)
- Anne Holt
- Leena Lehtolainen
- Denise Mina
Nie zawiedli (i kilku innych)
- Jo Nesbo
- Johan Theorin
- Lee Child
Płakałam przy I więcej nic nie pamiętam, Adiny Blady-Szwajger
Czytając Proszę bardzo, wiem jak cudowną kobietą jest Anda Rottenberg
Oskarżona : Wiera Gran, chylę czoła przed Agatą Tuszyńską
Długo będę pamiętała Dziewczynę z sąsiedztwa, Jacka Ketchuma
Notka o Sztuce pierdzenia Pierre’a Thomasa Nicolasa Hurtauta, spowodowała na blogu ruch jak na dworcu autobusowym.
Przez ten rok czytałam książki złe, książki dobre i bardzo dobre. Złościłam się, klęłam i szmyrgałam w kąt, ale też bywałam zachwycona, a upust emocjom dawałam w tym miejscu, raz lepiej, raz gorzej.
Wchodzę w nowy rok bez postanowień i bez planów, bo niespodzianki są najlepsze, te dobre niespodzianki, ma się rozumieć :).