Powieść sensacyjno-kryminalna Dennisa Lehane’a.
Gdyby gnioty miały swoją skalę gniotowatości, dajmy na to od 1 do 3 : 1 – Gniot, 2 – Super Gniot, 3 – Rewelacyjny Super Gniot, wtedy łatwiej i przejrzyściej można określić dzieło i jest to jakaś skala porównawcza dla potencjalnego czytelnika. Bo tak jak są wielbiciele zakalców w cieście (osobiście znam), to i z gniotami książkowymi może być podobnie (jeszcze nie poznałam).
Biorąc do ręki książkę i zalegając z nią na kanapie, wiem, że mam przed sobą powieść, starannie przeze mnie wybraną i kupioną, priorytet ma ulubiony pisarz i gatunek lit., więc ryzyko pomyłki w doborze lektury i tarfienia na 1-2-3 gniota, raczej znikome. A Lehane’a z wyrobioną marką po „Rzece tajemnic” i całej późniejszej reszcie, to pisarz z mojej prywatnej pierwszej 10 top listy. Tak więc, biorąc do ręki Milę księżycowego światła, pogratulowałam sobie w duchu, stworzonego przez siebie systemu, pozwalającego ominąć książkowe rafy i mielizny, co ma też istotne znaczenia dla mojego portfela.
Pierwsza była Gdzie jesteś, Amando? i warto przeczytać tę książkę, nie tylko dlatego, że zwyczajnie jest dobra, ale by lepiej wiedzieć, dlaczego duet prywatnych detektywów, Partick Kenzie i Angela Gennaro, po 12 latach od pierwszego odnalezienia czteroletniej wtedy dziewczynki, zdecydowali się odszukać zaginioną po raz drugi Amandę McCready. Wspomniana para detektywów, to lokomotywa ciągnąca każdą powieść Lehane’a i tak jest i w tej powieści. Dramatyczne przeżycia i traumy sprzed 12 lat, odzywają się ze zdwojoną siłą, Patrick i Angela ponownie wkraczają na niebezpieczną ścieżkę, powoli odkrywając brudne tajemnice brudnych ludzi, bo świat ćpunów, toksycznych rodziców i handlarzy niemowlętami z rosyjską/białoruską mafią jako wisienką na tym torcie, nie jest przyjaznym środowiskiem dla zwyczajnych i miłych ludzi.
Powieść podzielona jest na trzy rozdziały i tak mniej więcej do połowy książki, no powiedzmy po dwóch pierwszych rozdziałach, jeszcze wierzymy, że to stary dobry Lehane, ale rozdział trzeci definitywnie rozwiewa nasze nadzieje. Intryga mocno wydumana i kompletnie nie przemawiająca do czytelnika, dodatkowo tak pokręcona, że do tej pory właściwie nie wiem i nie rozumiem, po co było tak wszystko gmatwać. 16-letnia dziewczynka z rozumem i wizją osoby z doświadczeniem życiowym 60latka, manipuluje dorosłymi osobnikami jak i kiedy chce, gangsterzy jedzą jej z ręki, trup ściele się gęsto i nikogo to nie obchodzi. Ulubiony detektywistyczny duet posunął się w latach i już nie jest tym tandemem co niegdyś. Kryzysy i traumy odcisnęły wyraźne piętno na bohaterach, którzy ze swoimi przemyśleniami i decyzjami, nie pozostawiają czytelnikowi żadnych złudzeń co do dalszych losów swoich i innych. I oczywiście powieść bez udziału mafii ze wschodu, jest powieścia straconą.
Duet detektywistyczny Patrick Kenzie & Angela Gennaro przestał istnieć, Dennis Lehane tą książką udowodnił, że jego czas się skończył, a Mila księżycowego światła przyjęła zaszczytny tytuł Super Gniota, od Rewelacyjnego Super Gniota ratuje powieść pierwsza jej połowa.
//