Warszawskie Targi Książki uważam za zdobyte

Nauczona doświadczeniem z lat poprzednich, kiedy to jeszcze MTK rozdawało karty i mając wiedzę o tłumach ludzi w sobotę i niedzielę (kto twierdzi, że czytelnictwo spada?) przemieszczających się dokładnie w tym samym kierunku co ja, odwiedziłam WTK dzisiaj. I jeszcze jeden dobry miałam powód, otóż wszyscy łapią się za katalogi i potem zwyczajnie ich brakuje, a tego zdecydowanie nie chciałam, więc nawet 13 w piątek nie był w stanie mnie odstarszyć.

PKiN wejście główne

już w środku z biletem (10 zł)

 kilka stoisk wydawnictw, których książki kupuję

a z wydawnictwem Czarna Owca jest taka sprawa, że się rozmnożyła i już wkrótce pojawi się Czarna Owieczka, która chce zawojować dzieci swoimi książeczkami, a hitem będzie, uwaga uwaga , obok innych sław ( kto ciekawy, mogę napisać kto) Jo Nesbo, z serią Doktor Proktor i Proszek do prykania, albo Doktor Proktor i Wanna czasu, a na razie Czarna Owca – matka

 

Przed Pałacem usadowiło się kilka straganów z tanią i bardzo tanią książką, resztkami i co kto chciał, można było grzebać, wybierać i kupować za śmieszne pieniądze

 przemieszczając się od stoiska do stoiska, brałam katalogi, bo przecież muszę wiedzieć co wydawnictwa planują 🙂

i na koniec moje zakupy, obok książek stoi malutka maskotka czarnej owieczki, to taki sympatyczny drobiazg, dodawany do zakupów

Myślę, że WTK organizacją, zdecydowanie bije na głowę MTK. Przede wszystkim, można usiąść, można kupić coś do picia i jest szerzej między stoiskami. Wyjątkowo dopieszczane są dzieci, i kącik zabaw, stoiska wydawnictw dzieckowych w jednym miejscu i sporo innych atrakcji ku uciesze dziatwy i rodziców. Zobaczyłam i spodobało mi się, jak całe klasy ze swoimi paniami idą w parach, do sobie znanych wydawnictw, przy okazji drąc się niemożliwie. Był nawet umyślny, pan z ochrony, który całe towarzystwo oprowadzał.

Nie brałam udziału w żadnym spotkaniu, nikogo sławnego nie widziałam i nikt mnie nie widział. Kupiłam to co chciałam, wzięłam to co było za darmo, wypiłam dużą kawę i zjadłam kanapkę z szynką i ogórkiem w podziemiach PKiN, bo zgłodniałam, poszwendałam się tu i tam, obtarłam piętę i tyle.Wszystko mi się podobało i kto wie, czy za rok nie powtórzę tych WTK.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s