Powieść kryminalna Hakana Nessera.
Czterotomowy cykl powieści z Gunnarem Barbarottim zbliżył się do półmetka, bo oto Całkiem inna historia, jest tą drugą w kolejności opowieścią, w której wspomniany komisarz i reszta ekipy śledczej z wymyślonego szwedzkiego miasta Kymlinge, bezskutecznie miota się od jednego trupa do drugiego, usiłując zgadnąć i schwytać sprawcę zagadkowych zbrodni.
By lepiej poznać osoby dramatu, będziemy czytać pamiętnik pewnego urlopowicza, który opisuje kilkanaście dni z pobytu we Francji w Finistere, w 2002 roku. To tam grupa przypadkowych szwedzkich turystów poznaje się i zaczyna wspólnie spędzać czas. Jest miło i sympatycznie, a potem wydarzy się tragedia, która 5 lat później czkawką odbije się policji w Kymlinge, a parę osób straci życie.
Czytając pamiętnik tajemniczego kogoś, śledzimy jednocześnie pracę zespołu śledczego z Barbarottim na czele, gdyż morderca w wyrafinowany sposób prowadzi grę z komisarzem, wysyłając do niego list imienny z informacją, kogo zamorduje i podstępnym zapytaniem czy jest mu w stanie w tym przeszkodzić. Gra prowadzona przez chytrego zabójcę, sprowadza się do meczu jednej bramki, policja jest absolutnie bezradna, prasa szaleje i trup zaczyna się gęsto ścielić.
Po Człowieku bez psa, lektura Całkiem innej historii sprawia tyle samo emocji i radości, co ta pierwsza. Barbarotti jako lokomotywa ciągnąca pociąg przez wydarzenia w Kymlinge, sprawdza się nadzwyczaj dobrze. Zawirowania w życiu osobistym bohatera nabierają tempa, a nawet dramaturgii i z nie mniejszą uwagą śledzimy perypetie komisarza w tej materii, jak i zmagania na polu zawodowym. Oczywiście, jaki wynik tego meczu, to już jest „całkiem inna historia” i duże pole do popisu dla naszej wyobraźni… tymczasem, bo liczę na trzeci tom, w którym się wyda to i owo. Tak sobie też pomyślałam o prywatnej umowie Barbarottiego z Bogiem, układaniem się i punktacją, nie przepadam za tym akurat wątkiem i nie dlatego, że to mi przeszkadza, religia na to nie pozwala czy inny pms męczy, zwyczajnie ten motyw tu nie pasuje i nigdy nie pasował, według mnie.
Zostawiając komisarza Barbarottiego a zawieszając oko na innych postaciach dramy, jest czym się cieszyć. Bo taki Axel Wallman, przyjaciel komisarza, to arcyciekawy osobnik i żałuję, że trafiła mu się epizodyczna rola, albo komisarz Asunander z niedopasowaną szczęką i proszę bardzo jak błysnął, wystarczyło klej zmienić :).I jeszcze kilka innych osób, nadających powieści kolorytu i tego nieuchwytnego czegoś.
Myślę, że Całkiem inna historia, jest godną siostrą Człowieka bez psa. Niezła intryga kryminalna z zaskakującym finiszem i dialogi nie powodujące szczękościsku, momentami nawet dowcipne. Tylko umknęło mi, dlaczego listy dostawał Barbarotti, nie wiem czy było to wyjaśnione, a ja przeoczyłam, czy też nie było wyjaśnione. Jakoś nie chce mi się teraz szukać tego kawałka.
//