Kobieta bez twarzy

kobieta_bez_twarzy_anna_fryczkowska_recenzja

Powieść kryminalna Anny Fryczkowskiej.

Od zawsze wiem, że w przyrodzie nie występuje sielsko-anielska wieś z przyjaznym środowiskiem. To pewne jak próba integracji nowych na starym blokowisku, z zasiedziałymi mieszkańcami, która skończy się na uprzejmym dzień dobry, jak dobrze pójdzie. Bo zawsze będzie podział na naszych i obcych.

Hanna Cudny, doświadczona tragiczną śmiercią męża, pogrążająca się w depresji, szuka dla siebie ratunku i ukojenia. Likwiduje swoje warszawskie życie i z dwójką dzieci wyprowadza się na podlaską wieś, gdzie jako szczęśliwe dziecko, spędzała z ojcem wakacje. Praca jako nauczyciel, dzieci jako te nowe w szkole, wynajęte mieszkanie i odświeżanie starych znajomości w starej wsi, tym zajmuje się teraz Hanna i jeszcze lizanie warszawskich ran, które nijak nie mogą się zasklepić.

I w ten oto sposób, razem z Hanną i jej dziećmi, wyobcowani, systematycznie i powoli wtłaczamy się w społeczność wiejską Świątkowic, której mieszkańcy są bogobojnymi, uczciwymi i pomocnymi jak o sobie mówią, ludźmi. Nic to, że trupy zaczynają gęsto padać tu i tam, nic to, że wstrętne praktyki świątkowiczan wychodzą na jaw, ale przecież to nie tak, to my miejscowi, tu nikt nigdy nic złego by nie zrobił. I cała społeczność ręka w rękę idzie przez swoje wiejskie życie z czystym sumieniem, wdeptując w ziemię myślących inaczej.

Kobieta bez twarzy, to wyjątkowo udana powieść kryminalna z rozbudowanym wątkiem obyczajowym, lub odwrotnie, albo 50/50. W każdym razie niezwykle interesującym zabiegiem i myślę, świeżym dla polskiego kryminału i powieści w ogóle, jest osadzenie fabuły na wsi. I to nie tej z bajek dla dzieci, oraz pań złaknionych utopijnego życia w utopijnych wsiach i miasteczkach. Wieś z powieści Fryczkowskiej jest zwyczajną polską wioską, z całym ludzkim dobrodziejstwem inwentarza, tylko 1000-krotnie zwielokrotnionym. Tutaj są plotki, pomówienia, zazdrość i nienawiść, tu wieś trzyma się w klinczu, bo wszyscy o wszystkich wiedzą do piątego pokolenia, a porachunki załatwia się między sobą i po cichu, wkopując do szafy wypadające trupy.

Ale to jeszcze nie wszystko, czym autorka dzieła zaskoczyła, bo przecież nie tylko intryga kryminalna się liczy, istotnym elementem robiącym dobrze powieści, są zaludniający ją ludzie. A galeria postaci imponująca, począwszy od wioskowego Rumcia-prawdziwka, po elitę elit, państwa pedagogów, policjantów i myśliwych, w tle dziatwa szkolna. I tu znów sięgamy może nie nieba, ale wyżyn dorównujących górom. Absolutnie rewelacyjne jest rozpisanie narracji na role, historię przypadków okrojonej rodziny Cudny poznajemy raz ze strony matki Hanny, a za chwilę mówi córka Miśka. Zabawne i żywe dialogi, świetne przemyślenia obu narratorek, z tym, że bardziej ciekawe są dziecka, bardziej intensywne, wyłapujące szczegóły i niuanse o jakich dorosły nawet nie pomyśli. Michalina z Kobiety bez twarzy ma w sobie wielki potencjał na przyszłe role w powieściach Anny Fryczkowskiej. Wielkim marnotrawstwem byłoby nie wykorzystać siły drzemiącej w Miśce.

Bardzo dobra powieść kryminalna, zasługująca na co najmniej nominację do Nagrody Wielkiego Kalibru. Kobieta bez twarzy niczym nie ustępuje swoim siostrom ze Skandynawii, a mam porównanie, bo trochę czytam tego rodzaju literatury. I mam nadzieję, że pani Anna Fryczkowska szybko napisze drugą kryminalną powieść, a czytelnicy dowiedzą się o tym nie tylko przez rozpuszczanie wici.

Aha, i na koniec, te Świątkowice momentami kojarzyły mi się z miasteczkiem Salem. Można śmiało rzec, że my również mamy swoje prawie Salem, w Świątkowicach.

//

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s