Ziarno prawdy

Powieść kryminalna Zygmunta Miłoszewskiego.

Minęło kilka lat od warszawskiego spotkania z prokuratorem Szackim z Uwikłania. Zostawiliśmy go z szczęśliwie rozwiązaną zagadką pewnego morderstwa, nieciekawymi relacjami rodzinnymi i wiedzą na temat metody ustawień Hellingera. Drugie spotkanie z Szackim ma miejsce w Sandomierzu, do którego na własne życzenie siwowłosy prokurator się przeprowadził, po rozpadzie rodziny.

Końcówka kwietnia 2009 roku nie rozpieszcza przyjazną pogodą, jest zimno, mokro i bardzo prowincjonalnie. Prokurator Szacki usycha z tęsknoty za utraconym warszawskim życiem, nienawidzi prowincjonalnego Sandomierza i gardzi jego mieszkańcami, co jednakowoż nie przeszkadza mu w testowaniu sprawności i atrakcyjności seksualnej panien i mężatek sandomierzanek. Ten wiosenno-zimowy marazm, przerywa znalezienie zwłok ogólnie szanowanej mieszkanki miasta. By dodać pikanterii całej sprawie, ogólnie szanowana mieszkanka zginęła śmiercią gwałtowną, ktoś brutalnie rozprawił się z jej gardłem, wytoczył z ciała krew do ostatniej kropli i zostawił nóż do rytualnego, koszernego uboju zwierząt. Odżywają w pamięci mieszkańców stare, nie zawsze jasne karty historii Sandomierza, budzi się zawsze żywy antysemityzm i Sandomierz już wie, kto stoi za zbrodnią ogólnie szanowanej mieszkanki, teraz tylko kwestia złapania sprawcy, ale to problem miejscowej policji i prokuratora Szackiego. Jeszcze bardziej narodowo, antysemicko i histerycznie robi się, gdy kolejni mieszkańcy grodu nad Wisłą giną śmiercią tragiczną, torturowani, zgodnie z krwawymi szczegółami miejskiej legendy, żywo funkcjonującej wśród sandomierzan.

Nie sprawił zawodu Ziarnem prawdy Zygmunt Miłoszewski. Doskonale odnalazł się na prowincji, trafnie i z polotem przedstawiając od środka życie małego miasta, pięknie portretując niemałą galerię osób przewijających się przez powieść. Te koterie, układy i towarzystwo wzajemnej adoracji, kto nie jest z nami, jest przeciwko nam, my kontra obcy, to taka cudowna mała Polska, taki zapyziały grajdoł, w którym znakomita większość nas, tak dobrze się czuje.

To, co czyni z powieści kryminalnej, prawdziwą powieść kryminalną, jest jej intryga, poziom zapętlenia, tropy prowadzące donikąd i do celu, sprawca i grupa pościgowa. I to wszystko znajdziemy w Ziarnie prawdy, a nawet więcej. Już same akty morderstw działają na wyobraźnię, a legendy z nimi związane, to sam smaczek i chęć walenia głową w ścianę na głupotę ludu bożego. Nie zrobił autor Miłoszewski szkolnego błędu, nie zgubił się w gąszczu legend, faktów i mitów, z żelazną konsekwencją kluczył, drobił i sadził susami, ale nie dał satysfakcji czytelnikowi i sam odnalazł mordercę, za co duży plus się należy.

Tak mi się pomyślało, że w kryminalno-sensacyjnych powieściach skandynawskich, leitmotivem jest faszyzm, u nas znakomicie w tej roli sprawdza się antysemityzm. Każdy kraj, widać z tego, ma swój dyżurny temat, pielęgnowany latami.

Ziarno prawdy to dobra powieść kryminalna i jeszcze lepszy przewodnik po Sandomierzu. Warto.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s