Bawiąc się statystyką, doliczyłam się 75 książek przeczytanych i tyle samo opisanych, ale tworząc kreatywną statystykę, wyszło mi 80 sztuk, a nawet więcej, tyle, że nie to jest najistotniejsze w bilansie strat i zysków. W rubryce zysków widzę mnóstwo książek, które podobały mi się w różnym stopniu, ale generalnie wyszło na plus, rubryka strat zawiera zdecydowanie mniej pozycji i to jest dobra wiadomość dla mnie, zaczynam rozsądnie wydawać własne pieniądze.
Stary rok upłynął mi pod znakiem lektur Stephena Kinga i Jamesa Clavella i wcale nie obraziłabym się za powtórkę w tym roku. Definitywnie rozstałam się z Harlanem Cobenem, Maximem Chattamem, Robertem Rotenbergiem i kilku innymi autorami okrzyczanych bestsellerów, bez żalu z mojej i, jak mniemam, ich strony.
Po wykonaniu kilku działań arytmetycznych, wyszło mi, że 14 przeczytanych książek nie jest kryminałami, pozostałe mieszczą się w gatunku literackim kryminał/sensacja i thriller. Autorzy wszystkich czytanych przeze mnie dzieł, są reprezentantami Europy i Ameryki Północnej w tym 8 Polaków płci obojga.
Odkryciem ubiegłego roku był dla mnie Jussi Adler-Olsen, jego Kobieta w klatce i Zabójcy bażantów w pełni zaspokoił mój apetyt na porządny kryminał.
Jak zwykle Jack Ketchum nie pozostawił żadnych złudzeń, kto jest mistrzem poruszania czytelniczym sumieniem i komu zawdzięczam mokre oczy. Dowodem w sprawie: Jedyne dziecko.
Mistrz pióra z Tennessee, Cormac McCarthy swoją W ciemność, po raz kolejny zapewnił mi ucztę duchową.
Za sprawą Ann-Marie MacDonald Co widziały wrony i Stephena Kinga Dallas’63, przeniosłam się w lata 50 i 60 XX wieku, a ile radości i niekłamanej przyjemności miałam z lektury, to moje.
Anna Fryczkowska Kobietą bez twarzy i Zygmunt Miłoszewski w Ziarnie prawdy robią co mogą, by moja wiara w polski kryminał nie zginęła.
I James Clavell, odkryty przez wielu już dawno, przeze mnie dopiero w ubiegłym roku. Tai-Pan i Gai-Jin pozostają poza konkurencją, i te dwie powieści są moimi książkami roku 2011. Rok 2012 będzie kontynuacją Clavella.
Najcieńsza przeczytana książka liczyła sobie 158 stron, najgrubsza 1243.
Wszystkie przeczytane powieści są moją własnością i kupiłam je za własne pieniądze, więc dziękuję księgarniom tradycyjnym i internetowym, wszystkim paniom i panom za ladą, oraz panom kierowcom z firm kurierskich, za miłą obsługę i sprzedanie, oraz dostarczenie mi tych książek.
A ze statystyk google’owych, szukano u mnie różnych rzeczy, między innymi C, oraz słowo mające w sobie litery NIRO.
Właśnie minęło dwa lata, jak produkuję się w tym miejscu, więc gratulacje… Jane.