Umierający detektyw

Powieść kryminalna Leifa GW Perssona, w przekładzie Dominiki Góreckiej.

Rodowici mieszkańcy Sztokholmu, a szczególnie smakosze szybkich dań z budek zapewne wiedzą, że najlepsze kiełbaski sprzedawane są z budki na Karlbergsvagen 66. I to tam na szybki i pyszny posiłek zajechał emerytowany szef szwedzkiej policji, Lars Martin Johansson. Gdyby nie ten fakt, nigdy nie dowiedzielibyśmy się, kto 25 lat temu zgwałcił, zamordował i wyrzucił jak worek śmieci 9-letnią dziewczynkę. Bo przy posiłku pysznych kiełbasek, Lars Johansson doznał udaru mózgu i znalazł się w szpitalu. Po dojściu mniej więcej, (z naciskiem na mniej), do siebie, od lekarki opiekującej się naszym rekonwalescentem, Johansson dowiaduje się o Yasmine, owej zamordowanej dziewięciolatce, której morderca nigdy nie został ujęty, a osoby, domyślające się, kim jest sprawca, już nie żyją. Mimo że to morderstwo uległo przedawnieniu za sprawą znowelizowanych przepisów, Lars Johansson, który nie wierzy w przypadki i zbiegi okoliczności, oraz widzi, co jest za rogiem, postanawia rozwikłać tę historię, nawet kosztem zdrowia i leżąc na swoim łóżku boleści.

 Umierający detektyw, to znakomicie opowiedziana historia małej dziewczynki, której życie skończyło się w niezwykle dramatycznych okolicznościach, gdzie przypadek wygenerował niewyobrażalną tragedię, a nieśmiertelne w takich sytuacjach pytanie „co by było gdyby” pogrąża tylko osoby dramatu w nieustającym bólu.

Umierający detektyw, to doskonała wiwisekcja stanu ducha chorego policjanta. Jak to jest być zdrowym, pełnym wigoru i bez problemów finansowych człowiekiem na emeryturze, który w jednej chwili, bez stosownego ostrzeżenia, staje się człowiekiem chorym, zależnym od pomocy innych. Czy można się pogodzić z własną ułomnością, czy lepiej machnąć ręką na wszystko i spróbować żyć tak, jak przed godziną zero. Na tak postawione pytanie nie ma jasnych i mądrych odpowiedzi, natomiast Lars Johansson znalazł swój złoty środek i konsekwentnie go realizuje.

 I wreszcie Umierający detektyw, to oskarżenie szwedzkiego systemu prawnego, jaki został niedawno wprowadzony, w którym jego głęboko niesprawiedliwe zapisy, uderzają w najbardziej bezbronne i słabe jednostki. To również wypunktowanie policyjnych nieudaczników, którzy latami piastują stołki, przy okazji zarzynając każde śledztwo.

Świetnie skonstruowana opowieść, w której każda z przewijających się osób, może być bohaterem innej interesującej historii, a wiele z nich spotkaliśmy przy okazji czytania „Trylogii Policyjnej”  Perssona, a więc Lars Johansson, Bo Jarnebring, czy odbijający się czkawką Backstrom. Nasuwają się również inne skojarzenia przy czytaniu tej lektury, otóż nieodmiennie przychodzi na myśl Sherlock Holmes, a kto zna opowiadania o tym genialnym angielskim detektywie, znajdzie podobieństwa. Mimo ciężkiego tematu, za sprawą znakomitego pióra, lekkości w przedstawianiu najbardziej smutnej historii, jakiej może doświadczyć człowiek, tę opowieść czyta się koncertowo.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s