Smuga krwi

Powieść kryminalna Johana Theorina, w przekładzie Barbary Matusiak.

Kwartet olandzki powoli zbliża się do końca, a Smuga krwi jest trzecią w tym cyklu powieścią. Łatwo zauważyć, że każda z kolejnych historii dzieje się o innej porze roku. Była już jesień w Zmierzchu, zima w Nocnej zamieci, a teraz jest wiosna i Olandia powoli budzi się do życia.

Nieliczni mieszkańcy niemal opustoszałej wioski Stenvik przy kamieniołomie, powoli wracają do swoich letnich domów, by powitać noc Walpurgii na bałtyckiej plaży, mając za plecami dziki alvaret. Wśród powracających poznamy Pera Mornera i jego nastoletnie bliźniaki, dwa małżeństwa w świeżo wybudowanych willach i Gerlofa Dawidssona, pojawiającego się w każdej powieści Theorina i odgrywającego jedną z ważniejszych ról. Wątek kryminalny zaczyna się w chwili, gdy całkowicie spłonie studio filmowe niepełnosprawnego ojca Pera, Jerry’ego, a w pogorzelisku odnalezione zostaną zwłoki dwóch osób. Per Morner postanawia rozwikłać zagadkę tajemniczego pożaru, tym bardziej, że dziwne historie zaczynają się dziać w jego otoczeniu.

Ale intryga kryminalna w Smudze krwi nie jest najważniejszym wątkiem, równorzędnym i niezmiernie intrygującym są relacje głównego bohatera z własnymi dziećmi, próba zmierzenia się z niebezpieczeństwem utraty jednego z nich i trudne relacje z ojcem, który tak naprawdę nigdy nie chciał być ojcem dla swojego syna. Wycofany i zagubiony w próbach interpretacji własnych zachowań, Per Morner przeżywając katusze choroby dziecka, cofa się po śladach ojca, by zbadać co się kiedyś zdarzyło, że zagraża im teraz.

Bardzo sprawnie Theorin łączy wątki ze sobą, dodając legendę o trollach i elfach. Któż z nas będąc dzieckiem, nie wierzył w krasnoludki, diabły z rogami, czy anioły ze skrzydłami. Mała dziewczynka z Olandii wierzyła natomiast w elfy i trolle i wiedziała, że gdy bardzo się takiego dobrego duszka poprosi, ten spełni życzenie. Dziewczynka z Olandii, będąc dorosłą kobietą, dalej chce wierzyć, że elfy mają moc sprawczą i naprawią to, co jest zepsute. Zręcznie autor radzi sobie z historiami nadprzyrodzonymi i mitycznymi, logicznie tłumacząc historie nierzeczywiste, a Gerlof Dawidsson (mój ulubieniec całej serii), czytając pamiętniki zmarłej żony, walnie przyczyni się do rozwikłanie kolejnej zagadki i spokojnego sumienia pewnych osób.

Nie będę sama siebie licytowała twierdzeniami, która z trzech powieści Theorina jest najlepsza, a która najsłabsza. Każda jest inna, ale z właściwym sobie spokojem, wyraźną miłością do Olandii i znakomitym zmysłem obserwacji ludzi i ich zachowań, Theorin opisuje co mu w duszy gra i podejmuje próbę zagrania na emocjach czytelnika. Myślę, że to mu się udało, a historia, którą opowiedział, warta była mojej uwagi.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s