Podwójne życie – Oliver Harris

podwójne życie oliver harris

Tłumaczenie: Anna Nowak

Powieść Podwójne życie pisarza Harrisa zadebiutowała na naszym rynku w ubiegłym roku, zbierając entuzjastyczne recenzje, natomiast moje spotkanie z tą powieścią, nastąpiło dopiero teraz. Debiuty mają to do siebie, że albo są udane, albo nie są udane, albo bardzo takie sobie.

Ta powieść, to historia o pewnym policjancie i mieście, w którym przyszło mu żyć i pracować, to opowieść o bulgoczącym podziemiu światowej metropolii, gdzie wszystkie chwyty dozwolone i, jeśli dasz radę wywieźć w pole takich jak ty sam i cwańszych, żyjesz.

A główny magik Podwójnego życia, policjant Nick Belsey, człowiek bankrut, człowiek bezdomny i człowiek za chwilę bez pracy, w akcie desperacji przywłaszcza sobie tożsamość zaginionego milionera, docelowo mając w planie przejęcie jego majątku i ucieczkę z kraju. Nick zdolny policjant Belsey, konsekwentnie realizuje swój chytry plan, wyprowadzając w pole kolegów gliniarzy, uruchamiając znajomości i kontakty wszędzie tam, gdzie jest to niezbędne, bo informacja jest równie cenna jak konto wypełnione słuszną ilością zer. Człowiek Belsey orkiestra, zaprogramowany na cudze miliony dolarów, po drodze do sukcesu, pochyla się nad tajemniczymi zamachami, w których giną młode uczennice, dziwi go samobójcza śmierć milionera, innymi słowy, w drodze do zmiany swojego całego życia, po raz ostatni wypełnia misję policjanta.

Przyznam, że Podwójne życie nie porwało mnie tak, jak tego oczekiwałam. Owszem, są partie materiału, gdzie akcja toczy się żwawo, a są takie, że mniej żwawo. Ale dla mnie problemem stał się główny bohater, co prawda przez 1/3 książki autor wbija nam do głowy powód, dla którego Nick robi to co robi, ale to mnie nie przekonuje, miałam wrażenie w trakcie lektury, że facet wziął się znikąd i zmierza donikąd, że Londyn, w którym w tych newralgicznych kilku dniach tyle się dzieje, to tylko kilka pubów, dwie spokojne dzielnice i 2-3 komisariaty policji z niezbyt rozgarniętymi rezydentami, a półświatek, to grzeczny półświatek, bez szemrania wykonujący polecenia. A na dodatek przepływ informacji w obie strony jeszcze nigdy nie był tak łatwy, rzadko się zdarza w powieściach kryminalnych, czy sensacyjnych, by wszyscy bez wyjątku byli tak gadatliwi i skłonni do zwierzeń.

Dziwnie się poczułam po przeczytaniu ostatniej strony, bo cały czas liczyłam, że Nick Belsey okaże się jednak nie tym, kim był w rzeczywistości, że jakimś cudem na przykład, jednostka widmo nabierze realnych kształtów, a on zmaterializuje się jako inny gliniarz. Podobno, jeśli główny bohater przekracza barierę i staje po stronie niekoniecznie słusznej, to mówimy, że autor zaskakuje świeżością pomysłów, idzie pod prąd i jego powieść jest inna, a nawet lepsza. No nie wiem…

Debiut pisarski Olivera Harrisa poza mną, bez specjalnych fajerwerków, ale i bez dramatu, może być.

//

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s