Powieść science fiction Dana Simmonsa, w przekładzie Arkadiusza Nakoniecznika.
Ciekawym doświadczeniem jest czytać dzieło, o którym powiedziano już niemal wszystko, znawcy tematu zdążyli rozebrać powieść na czynniki pierwsze, a nawet drugie. Wielbiciele się pozachwycali, malkontenci pocmokali kiwając mądrze głowami, więc wydaje mi się, że zostałam jeszcze tylko ja, szerokim łukiem omijająca ten gatunek literacki, na zasadzie nie czytam, bo nie rozumiem, lub, nie rozumiem, więc nie czytam.
A Hyperion? A Hyperion jest dosyć prymitywną planetą (w rozumieniu Hegemonii), matecznikiem Kościoła Chyżwara, Władcy Bólu, który w zadawaniu śmierci, jak się wydaje, nie ma sobie równych. To na Hyperionie są Grobowce Czasu, które po otwarciu się, wyjawią wielką tajemnicę i wówczas nic już nie będzie takie, jak kiedyś. Trzej gracze – Hegemonia, Intruzi i TechnoCentrum, dążą do zawłaszczenia Grobowcami i do nieuchronnej zbrojnej konfrontacji, a sieć spisków, wojen podjazdowych, sojuszy, podwójnych i potrójnych agentów, jak to zwykle przed wojną, zatrzęsienie. Wydaje się, że jedynym ratunkiem jest sam Chyżwar, Władca Bólu i by dać szansę ludzkości Hegemonii, wyznacza on 7 osób, które z różnych zakątków Sieci spotkają się w wyznaczonym miejscu i już jako pielgrzymi wyruszą na spotkanie z przeznaczeniem.
Kapłan, Żołnierz, Poeta, Uczony, Detektyw, Kapitan i Konsul, to 7 pielgrzymów, która spróbuje dotrzeć do Władcy Bólu, przedstawić mu swoją prośbę i liczyć na to, że zostanie wysłuchana, ponieważ tylko jedna osoba z siedmiorga pielgrzymujących dostąpi tego zaszczytu, reszta będzie musiała zginąć. Ale nim dojdzie do spotkania, każdy z 7 bohaterów zwierzy się współtowarzyszom ze swojej historii, w ramach poznania się, skonfrontowania znanych i nieznanych faktów i swoistej oczyszczającej terapii duchowej, tak potrzebnej do ostatecznej rozgrywki.
Siedem osób, sześć opowieści, każda inna i niosąca inny ładunek emocji, tworzę tę fascynującą powieść. Wszystkie niezwykle interesujące, wzruszające i tragiczne, gdzieś tam w głębi mające wspólny mianownik i sporo czytelnikowi wyjaśniające. Od przepięknej opowieści Uczonego, poprzez Detektywa i jego kryminał noir w stylu Chandlera, czy świetną walkę Żołnierza na statku medycznym, albo Kapłana z rozterkami tajemnicy wiary. Oczywiście nie wszystkie opowieści mnie porwały, jedne wydały mi się nudne, a inne mniej nudne, ale na pewno wszystkie spełniły swoje zadanie i powieść czytałam z zachwytem.
Ponieważ nie mam porównania z innymi tego rodzaju powieściami, nie powiem, że Hyperion jest lepszy/gorszy od… , natomiast powiem, że to świetna książka science fiction, pierwsza, jaką przeczytałam i od razu takie trafienie. A poza tym, wyobraźnia pisarza parającego się tym gatunkiem lit. może przytłoczyć, przerazić i onieśmielić, wzbudzając podziw w kreacji własnej wizji świata, bo przecież nie jest to pisanie dla samego pisania, gdzieś tam jest drugie dno, jakieś przesłanie i zawoalowane ostrzeżenie. I o tym jest ta fantastyczna powieść.
A dla zaostrzenia czytelniczego apetytu, Hyperion kończy się epilogiem, który niczego nie wyjaśnia, po przeszło 600 stronach gwałtownie się kończy i co, ciąg dalszy nastąpi w Zagładzie Hyperiona?