Powieść kryminalna Jo Nesbo, w przekładzie Iwony Zimnickiej.
Po trzyletnim pobycie w Azji, Harry Hole wraca do Norwegii. Trzeźwy od kilku lat, wolny od narkotyków i bycia policjantem, powraca na chwilę, by przeprowadzić prywatne dochodzenie w sprawie chłopaka, oskarżonego o morderstwo. Nie leci się kilka tysięcy kilometrów z punktu A do punktu B, narażając się na jet lag i spotkanie z upiorami, czającymi się po kątach, tylko po to, by przewietrzyć swój policyjny nos. Ale bez zastanowienia pokonuje się połowę globu, by u źródła zbadać sprawę morderstwa i pomóc kobiecie, jedynej, o której Hole mówi, że jest miłością jego życia.
Po Pierwszym śniegu i Pancernym sercu, powieściach doskonałych, Nesbo zawiesza poprzeczkę, sugerując tym samym, albo poszybowanie wyżej niż dotychczas, albo przykre lądowanie na materacu. Nie następuje ani jedno ani drugie, bo trzęsienie ziemi, jakie tą lekturą autor nam funduje, wyzwalając przy okazji falę niszczącą wszystko, co spotka na swojej drodze, stawia nas pod ścianą, zszokowanych i odartych ze złudzeń, że tak to sobie wymyślił.
Oslo wolne od heroiny i masowych zgonów ćpunów, Oslo czyste, bogate i syte, karmi się po kryjomu nowym narkotykiem, dającym szybsze i bezpieczniejsze pieniądze. Tam gdzie są duże pieniądze, świat mafii i polityki dyskretnie się przenika. I w ten uporządkowany zhierarchizowany system, bez pardonu, wkracza trzeźwy Hole, burząc delikatną strukturę, prąc do przodu w poszukiwaniu prawdy. Rozpiera nas duma, że ten wczorajszy wrak człowieka, dziś wolny od nałogów, zdrowy facet, rusza na polowanie i jak rasowy myśliwy nie odpuszcza, dopóki nie dopadnie zwierzyny. Towarzyszy nam też niepokój, czy wytrzyma i nie podda się własnym i cudzym upiorom, powoli osaczającym go ze wszystkich stron.
Niezwykła intryga kryminalna, w żaden sposób nie pozwalająca na odkrycie przez nas prawdy. Ale dla mnie, oprócz misternej kryminalnej zagadki, to powieść o ludziach, bardzo innych i bardzo różniących się statusem materialnym. A mimo to, wszyscy bohaterowie, tak znakomicie przedstawieni przez autora, mają wspólny mianownik, sprowadzający ich do jednego szeregu. Każda z postaci na swój sposób spowiada się z grzechów i pragnień, bez chęci odkupienia winy i poniesienia kary. Pouczające.
Mistrz Nesbo oczywiste fakty i zwiastuny zbliżającego się finału podaje na tacy, ale tak perfekcyjnie je kamufluje, oszukuje i podaje mylne tropy, że robimy się bezradni, pozwalając ponieść się fabule, majstersztyk. Ale to jeszcze nic, zabieg narracyjny, jaki autor stosuje w powieści, powala. By nie zdradzić za dużo, powiem tylko, że spowiedź Gusto wiele wyjaśnia i, pozwala przyjrzeć się z bliska komuś, kto zło i inteligencję dostał przy urodzeniu w darze, jako 24 parę chromosomów. Piękna i tragiczna postać. I tak jak dramatyczne są przemyślenia Gusto, tak nie mniejsze wrażenie robi narracja szczurzycy, taki prolog i epilog z faktami walącymi po głowie i nieodwołalnymi decyzjami, odczucia wstrząsające.
Koniec.
//