Powieść kryminalna Leifa GW Perssona, w przekładzie Dominiki Góreckiej.
Kiedy zgłębimy życiorys Perssona, zaświta nam myśl taka, że ten facet zna się na policji szwedzkiej, jak nikt z jego rodaków. CV, którym mógłby zaimponować kilku kolegom po piórze, a niezmiennie imponujący wydawcom jego dzieł, nie pozostawia złudzeń, doświadczenie praktyczne i tytuły naukowe zrobiły z niego profesjonalistę dziennikarstwa i pisarstwa. I jak na znawcę tematu przystało, jego Linda – Historia pewnej zbrodni, jest nie tylko dobrą powieścią kryminalną, ale znakomicie napisaną satyrą na przedsiębiorstwo, zwane policją.
Zaczyna się banalnie, jak to w powieściach kryminalnych bywa. W mieście Växjö, liczącym sobie około 60 tysięcy dusz, określanym jako małe szwedzkie miasteczko, zamordowana zostaje młoda kobieta. Prowincjonalni stróże prawa nie czują się zbyt dobrze w roli śledczych, więc ze Sztokholmu zjeżdża ekipa profesjonalistów do pomocy. I wszystko zdaje się być w porządku, póki nie przyjrzymy się dokładniej, silnej drużynie pod wodzą inspektora Everta Backstroma. Przypomnę, iż dzielnego inspektora poznaliśmy przy okazji innych dzieł Perssona, więc już wiemy, a przynajmniej tak nam się zdaje, że wiemy, kim jest i czym pachnie znajomość i współpraca z asem Backstromem. Nasz bohater, oprócz nikczemnego wzrostu i widocznej tuszy, charakteryzuje się wrednym charakterem, niewiarygodnym lenistwem i opilstwem, oraz szowinistycznymi i homofobicznymi poglądami. Do tego należy dołożyć nieprawdopodobnie wybujałe ego oraz wrodzoną nieomylność i Backstrom jak malowany. Wbrew zdrowemu rozsądkowi i wbrew temu, co myślimy o takich Backstromach, zaczynamy go nawet lubić i uśmiechamy się pod nosem z jego tekstów do kolegów i z jego myśli o nich. Oto co robi z nami mistrz Persson.
Biorąc do ręki tę powieść, nie spodziewajmy się zawiłej intrygi kryminalnej i spektakularnych zwrotów w śledztwie. Oczywiście śledztwo trwa i będzie mnóstwo złych tropów, kręcenie się za własnym ogonem to norma, a budżet centralny zdaje się nie mieć dna. Mrówcza zwykła policyjna robota przy tego rodzaju zbrodni, raczej nie jest widowiskowa, i mało kogo obchodzi policyjne od klamki do klamki. Nie to jest jednak leitmotivem tej opowieści, tylko wszechobecna korupcja, chciwość, niekompetencja, ksenofobia, homofobia i szowinizm. Na podstawie reprezentatywnej grupy dziennikarzy i policjantów, z ich liderem Backstromem, od podszewki poznamy wszystkie wymienione cechy, pieczołowicie wyhodowane i hodowane oraz pilnie strzeżone przez wszystkich zainteresowanych.
Trudny temat, ale zdany przez Perssona, podany z lekkością i bez zadęcia. Dziwi mnie tylko (nie pierwszy raz), bezmyślne wydawanie książek przez wydawnictwo. W przypadku książek Perssona, jest to dosyć istotne, biorąc pod uwagę stałych bohaterów powieści, pojawiających się w każdej z nich. Widać z tego, że niekompetencja jak choroba, rozprzestrzenia się po różnych fabrykach.
//