Andaluzyjski przyjaciel

Powieść sensacyjna Alexandra Soderberga, w przekładzie Macieja Muszalskiego.

Nie jest tajemnicą, że ludzie starsi, będący na emeryturze, jesień życia chcą i spędzają w klimacie ciepłym, przyjaznym dla zreumatyzowanych kości. Amerykanie pojadą na Florydę, a wymarznięci ludzie północnej Europy, wybiorą słoneczną Hiszpanię. Ale dlaczego wszelkiej maści gangsterzy, przemytnicy i mordercy, upodobali sobie gorącą hiszpańską Marbellę, pozostaje to zagadką.

Na początek, mocne uderzenie ze sceną pościgu samochodowo-motocyklowego na hiszpańskiej autostradzie, tak dla podrasowania fabuły i zaciekawienia nas. Potem cięcie i cofamy się o 6 tygodni, lądując w Szwecji, by zgłębić kolejne 500 stron powieści, nic z tego nie wynosząc.

Po prologu dostajemy właściwą akcję, w której ilość wprowadzonych postaci może budzić zdumienie oraz podziw dla pisarza, że się nie pogubił w tym ludzkim tłumie. Jak się prędko okaże, najważniejszą figurą powieści jest pielęgniarka Brinkmann, opiekująca się w szpitalu Hiszpanem Guzmanem, który ma złamaną nogę, a w Szwecji przebywa z racji rozlicznych biznesów. Ale my przecież wiemy, że to tylko przykrywka i gość jest gangsterem, mającym na pieńku z innym gangiem, dla odmiany niemieckim, z siedzibą w Monachium. Oba syndykaty ostro walczą ze sobą o wszystko, a szczególnie o narkotyki i kanały przerzutowe. Gdy gangsterzy usiłują wyrżnąć się w pień, potajemnie śledzi ich jeszcze bardziej tajemnicza komórka policyjna, składająca się z Gunilli i dziwnych osobników. I tak wszyscy krążą wokół siebie, śledząc się i podsłuchując, a nam od tego krążenia i śledzenia robi się nudno i zaczynamy mieć dość. Kiedy 3/4 bohaterów wymorduje się wzajemnie, a do knajpy jak do westernowego saloonu wejdą ci, co przy życiu zostali i zacznie się kolejna strzelanina, trochę się przejaśni i powoli zaczniemy dowiadywać się o co chodzi. Zrozumiemy też, że wszystko jest możliwe, choćby fakt, że najbardziej bystrą osobą w powieści jest ćpun, a namaszczenie na capo di tutti capi osoby, nie mającej nic wspólnego z gangsterką i killerką, to nic szczególnego.

Po zgłębieniu 500 stronicowego dzieła, zastanawiam się, co autor miał na myśli, pisząc tę powieść i ewentualnie co chciał przemycić w treści swego dzieła. Przyznam, że obraz skorumpowanego funkcjonariusza, nie jest niczym odkrywczym, tak jak oparcie fabuły na sporej liczbie trupów, drętwej intrydze, bezpłciowych postaciach i marnych dialogach, nie jest najlepszym sposobem na zdobycie uznania. Demonstracja postaci, dla których kłamstwo z oszustwem idą pod rękę, a manipulacja i groźba to chleb powszedni nie czyni jeszcze z tej powieści, powieść dobrą. A gdy wszechobecnemu złu nie podaje się lekarstwa, choćby to miałaby być tylko aspiryna, tym samym przyzwalając na taki stan rzeczy, nie wróży to dobrze nikomu i niczemu, a temu dziełu szczególnie, o czytelniku nie wspominając.

Do zapomnienia.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s