Z chirurgiczną precyzją – Błażej Przygodzki

z chirurgiczną

Trudno wprost uwierzyć, że my naród polski w sile 38 mln dusz, z których połowa doskonale zna się na polityce, a druga jeszcze lepiej na medycynie, nie dorobiliśmy się porządnych kryminałów medycznych. Szeroko reprezentowany jest kryminał retro, współczesny również godnie, nawet lekuchny sf się trafia. Powoli przyzwyczajamy się do wybranych miast, w których króluje zbrodnia i coraz odważniej przekraczamy granice kraju w pogoni za sprawiedliwością. A Błażej Przygodzki pisząc, jak sam mówi, pierwszy thriller medyczny w Polsce „Z chirurgiczną precyzją”, postanawia zaanektować ten niezagospodarowany kawałek zbrodniczego poletka.

Akcja powieści toczy się we Wrocławiu i to jest dobry pomysł, bo powiązanie medycyny ze światem przestępczym musi mieć odpowiednią oprawę. Klinika, czy duży miejski szpital to naturalne środowisko dla thrillera, więc lokalizacja idealna. Kolejnym jasnym punktem są ludzie umierający w dziwnych, tajemniczych okolicznościach, oraz personel medyczny, do którego prowadzą prawdziwe i fałszywe tropy. To wszystko dostajemy w książce  i kiedy niecierpliwie czekamy na małe trzęsienie ziemi i próbę wystawienia naszych nerwów na miażdżenie, robi się ups. Na scenę wkracza policjant z całym dobrodziejstwem inwentarza ludzkiego komendy stołecznej miasta Wrocławia. I tak kończy się thriller medyczny, a zaczyna zwyczajna powieść kryminalna, powielająca dziesiątki znajdujących się na rynku.

Doskonałe opanowanie żargonu medycznego i zgrabne opisy zabiegów medycznych, ociekających specjalistycznym nazewnictwem, nie sprawią z automatu, że powieść stanie się thrillerem medycznym. Przebywanie przez pół książki z personelem medycznym, a drugie pół w komendzie policji, niczego nie zmieniają, to wciąż jest tylko powieść kryminalna. Prawdę mówiąc, bardziej zajmujący  i ciekawy jest wątek policyjny. Abstrahując od prowadzonego śledztwa, to gierki, wojny podjazdowe, lans, dobrzy i źli koledzy policjanci, ożywiają treść i akcję książki. Z kolei wątek medyczny, to trudny kawałek dla pisarza, bo polskie szpitalne realia to thriller sam w sobie i trudno go przebić literacką fikcją.

Parę zdań laurkowych o bohaterach znakomicie odmalowanych, niezłych dialogach i w miarę ciekawej intrydze, nie zmienią mojej opinii o książce. Nie oszukujmy się, powieść plasuje się w okolicach stanów średnich rodzimego podwórka kryminalnego. Niczym nie zaskakuje, chwilami przynudza, a czasami robi za medyczną encyklopedię i nawet konstrukcja intrygi nie pozwalająca na odgadnięcie motywu i mordercy, nie zmieni mojego zdania. Generalnie króluje klisza, stereotyp i „ale to już było”. Miasto Wrocław nie odgrywa żadnej roli w powieści, jest tylko miejscem na mapie, a szkoda.

Zapewne nie było intencją pisarza Przygodzkiego napisanie Dzieła, tylko dobrego czytadła, sprawiającego czytelnikowi ogromną radość. I to się autorowi myślę udało, tyle, że bez przesady z tą ogromną.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s