Tłumaczenie: Aldona Możdżyńska
Jest taki etap w życiu człowieka, kiedy poddaje on ostrej wiwisekcji swoją rodzinę i wszystkich, którzy mają jakikolwiek wpływ na jego wychowanie. Z kolei fundamentem, na którym opiera się i trwa rodzina, jest miłość – tak oczywista, dogmatyczna i niejako „nadana z urzędu”, więc się o niej nie mówi, zapomina, bo przecież ona jest. To oczywiście teoria, a życie potrafi napisać inny scenariusz, o czym przekonuje się Siddalee Walker, córka Vivi Abbott Walker z Luizjany.
Trzy wydarzenie na początku kariery Siddalee, generują ciąg zdarzeń i dopisują historię życia, wypełniając białe plamy z jej dzieciństwa. Wydarzeniem pierwszym jest sukces reżyserki Siddalee Walker na deskach teatru nowojorskiego. Wydarzenie drugie to wywiad, w którym ujawnione zostają nieprzyjemne fakty z dzieciństwa Siddalee i jej matki Vivi. A trzecim, będącym konsekwencją dwóch poprzednich, to oddanie córce pamiętnika-księgi, w założeniu mającego spełnić rolę lekarza i terapeuty, uzdrawiającego chorą duszę córki. Album okaże się być kluczem otwierającym wiele pokoi, w których zamknięto fakty z życia jej rodziny i kilku zaprzyjaźnionych, a historie w nim zawarte nostalgiczną podróżą w czasy, których już nie ma.
Trudno jest się nie zgodzić z tymi, którym powieść zawróciła w głowie. Opowiedziana historia, to pean na cześć minionych czasów, ciągłego festiwalu zabaw i w miarę beztroskiego życia. A gdy poznamy czwórkę przyjaciółek, których przyjaźń trwa od najmłodszych lat i niepostrzeżenie przejmuje rolę rodziny, odczuwamy lekką zazdrość, że nam nie było dane tego doświadczyć. Odwieczna tęsknota i bezkrytyczna gloryfikacja czasów, które minęły, zawsze będą się wydawały lepsze od obecnych.
Ale z drugiej strony, jeśli uważniej przyjrzymy się Ya-Ya, wówczas wyłoni się zupełnie inny obraz, niż ten założony przez autorkę. Przede wszystkim dysfunkcyjna rodzina, alkoholizm i przemoc domowa królujące niepodzielnie przez lata. Niezdrowe uzależnienie się od przyjaciółek i powierzchowne traktowanie problemów, z religią i magią jako panaceum na wszelkie bolączki.
Dziwna jest to opowieść, mająca potencjał na dobrą, ze znakomicie sportretowanymi bohaterami książkę, poruszająca kilka ważnych życiowych kwestii. Ale tak się nie dzieje, autorka prześlizguje się po tematach, skupiając się na infantylnych dziewczynach i ich boskich sekretach. Finał tej historii jest łatwy do przewidzenia i zgodny z zapotrzebowaniem na „american dream”.