Tłumaczenie: Monika Szewc – Osiecka
Kiedy brałam do rąk pierwszą powieść Miniera „Bielszy odcień śmierci”, jej okładka roiła się od tekstów reklamowych o wyjątkowości dzieła. Sukces, jaki wówczas książka odniosła, zaowocował pewnością siebie wydawnictwa i okładka „Kręgu”, drugiej powieści pisarza, jest niemal ascetyczna, bardzo wymowna w przekazie i… ładna.
Marsac tym jest dla południowej Francji, czym Oxsford dla Anglii. To małe francuskie miasteczko, położone niedaleko Tuluzy, jest tętniącym życiem ośrodkiem studenckim, niezwykle prestiżowym, z doskonale wykształconą i wymagającą profesorską kadrą. W trakcie rozpoczynającego się w RPA, maratonu piłkarskiego mistrzostw świata 2010 i meczu Francja-Urugwaj, 90% populacji kraju nad Sekwaną zasiadła przed telewizorami, a w tym samym czasie, w małym Marsac, zostaje brutalnie zamordowana nauczycielka. Zabójstwo to będzie pierwszym morderstwem w Marsac, ale jak się okaże, nie ostatnim. Na scenę wkracza ekipa policyjna z Tuluzy, w składzie znanym nam z „Bielszego odcienia śmierci”, a więc Servaz, Esperandieu i Ziegler. Popełnione morderstwo i scena zbrodni budzi przerażenie, a tym, którzy dokonują oględzin miejsca zbrodni, przypomina spektakl wyreżyserowany przez zbiegłego ze szpitala psychopatę, bezskutecznie poszukiwanego od dwóch lat, przez policję całej Francji.
Myślę, że pory roku u Miniera, mają swoja wyznaczoną rolę. W „Bielszym odcieniu śmierci”, zima skutecznie wpływała na atrakcyjność scenerii, a mróz i strach świetnie się uzupełniały. W „Kręgu”, początek lata, stojący ulewami i burzami, również spełnia swoją rolę, wzbudzając niepokój, niepewność chwili i poczucie zagrożenia. Minier znakomicie radzi sobie z oddaniem dusznej atmosfery tamtego lata, a zło czające się w Marsac i okolicach, skutecznie odciska swoje piętno na bohaterach tej opowieści.
Scenografia tego dramatu ma istotne znaczenia dla spotęgowania grozy i już zgadzamy się, że Minier zrobił to perfekcyjnie. Ale równorzędnym, a może najważniejszym elementem powieści, są ludzie. Zawiązując intrygę kryminalną, obsadził w głównych rolach osoby, co do których nie pozostaniemy obojętni. Sprawią nam kłopot, bo nie dadzą się jednoznacznie zaszufladkować, wzbudzą emocje, nie do końca te pozytywne, lub staną się pasywni, co budzi zdziwienie.
Tak jak mistrzostwa świata tego pamiętnego roku, Francja będzie chciała zapomnieć jak najszybciej, tak my po lekturze „Kręgu”, długo nie zapomnimy komisarzowi Martinowi Servazowi, jego nieudolności, partactwa i bezmyślnego narażania życia swoich podkomendnych. Nie udał się Minierowi jego komisarz, daruję mu uwielbienie do Mahlera, którym zbyt często wycierał się on i jego psychopata. Ale to, co Servaz wyprawia, podejmując samodzielnie akcje, bez wsparcia i pomyślunku, narażając osoby postronne i siebie, jest nie do przyjęcia. Ale za to znakomicie sprawdza się w roli skrzywdzonego, odrzuconego, ale sprawnego kochanka, co w jakiś sposób mści się na nim. Mazgaj i pierdoła, człowiek, którego nie da się lubić.
I na koniec powiem tak. Kolejna, znakomita książka Francuza, świetna intryga kryminalna, doskonały suspens i cudowna atmosfera. A ponieważ JH ma się dobrze, ciąg dalszy zapewne nastąpi, i oby jak najszybciej.
//