Tłumaczenie: Robert Kędzierski
Wszystkie jednostki policyjne świata, mają wyodrębnioną super grupę, specjalizującą się w wykrywaniu najcięższych przestępstw. Skład takiej grupy nie jest przypadkowy, to najlepsi z najlepszych, indywidualiści, nie zawsze idący w zwartym koleżeńskim szeregu. I taka jest Drużyna A, stworzona do walki z przestępstwami daleko wykraczającymi poza granice Szwecji, gdzie ich znakiem firmowym jest niekonwencjonalne, by nie powiedzieć wybitne analizowanie i kojarzenie faktów, a gdy zajdzie potrzeba, użycie broni.
Zespół Drużyny A nic by nie miał do zastrzelonego nielegalnego emigranta z RPA, gdyby za spust nie pociągnął policjant. Na prośbę wydziału wewnętrznego, któremu z natury nic nigdy nie wydaje się tym, czym jest, elitarna drużyna postanawia przyjrzeć się policjantowi, który strzelał. A im dłużej się przygląda, tym bardziej sprawa zastrzelenia uchodźcy wydaje się niejasna. W międzyczasie dochodzi do serii wyjątkowo brutalnych morderstw, wobec czego członkowie ekipy dzielą się na dwa zespoły, pracując równolegle nad pozornie różnymi sprawami.
W „Wodach wielkich” to Kerstin Holm jest osobą, wokół której rozgrywa się cała intryga kryminalna. Nie bez znaczenia będzie również czas akcji – wrzesień 2001 i odliczanie dni do tej jednej jedynej daty, zmieniającej wiele we współczesnym świecie, ale czy będzie miała wpływ na rozwój równie dramatycznych wypadków w Sztokholmie, to się okaże. Ironia i czarny humor – znak firmowy członków drużyny, okraszany często świetnymi dialogami. A jako bonus, suspens, potwierdzający klasę pisarską autora. Oczywiście są też momenty, według mnie lekko irytujące, choćby interpretacja biblijnych tekstów, dla mnie niezrozumiałych, pisanych archaicznym językiem. Pocieszeniem natomiast jest fakt, że w śledztwie nikt nikogo nie wyprzedza, informacja i przebłysk geniuszu dociera w tym samym czasie do policjantów i czytelnika, więc odpada deprecjonowanie panów i pań śledczych.
Wymyślenie przez Dahla bohatera w postaci kilkuosobowego zespołu, a następnie w każdej kolejnej powieści wytypowanie pośród nich solisty z niemal równorzędnym udziałem pozostałych członków, to majstersztyk pisarski. Bo nie jest tak, że w trakcie lektury, uwaga skupiona jest tylko na intrydze kryminalnej i jednym bohaterze. To jak symultaniczna gra w szachy, czytelnicza uwaga rozkłada się na wszystkich sprawiedliwie, a dostawa świeżych wrażeń i adrenaliny trwa przez cały czas.
Bardzo dobra kryminalna powieść… bardzo dobra.