Farma lalek

farma lalek wojciech chmielarz

Powieść kryminalna Wojciecha Chmielarza.

Kto czytał „Podpalacza” ten wie, że Jakub Mortka według swoich przełożonych zasłużył na karę. I nie ma znaczenia, że czytelnik odpuścił mu grzechy, a nawet po cichu przyklasnął. Kara dyscyplinująca jednego z lepszych śledczych warszawskiej komendy się dopełniła i Mortka ląduje na głębokiej karkonoskiej prowincji, w miasteczku, które kusi pięknym widokiem na Śnieżkę, a z drugiej strony, chce zapomnieć o zamkniętych kopalniach po rudzie uranowej. Miejsce zsyłki Mortki to Krotowice, małe miasteczko z malutkim komisariatem, z przestępczością nie odbiegającą średnią od innych prowincjonalnych miasteczek, szpitalem i kościołem, nieczynnym sanatorium radonowym, oraz pięknymi widokami.

Mieszkańcy Krotowic, mogą też pochwalić się dużą niechęcią do społeczności romskiej (i vice versa), która w sile kilkaset osób, pomieszkuje na „swoim osiedlu”. Ot, taki lokalny koloryt, gdzie noże i sztachety, oraz pijaństwo w sobotnie popołudnie, dają pracę policji i oddziałowi ratunkowemu miejscowego szpitala. Z ogólnego marazmu, uśpienia i samozadowolenia, budzi wszystkich odkrycie zwłok kilku kobiet, zamordowanych i okrutnie okaleczonych. I nagle obecność Mortki jest zbawieniem dla tutejszej policji i jego komendanta. Nie mający doświadczenia i wprawy w takich sprawach, miejscowi, w chwili, gdy trupy zaczynają się ścielić, sprawcy nie widać, a chytre wkręcenie w to Romów idzie ciężko, gdzie całkiem realne są cięcia etatowe w krotowickiej komendzie, Mortka jest nadzieją na rozwiązanie sprawy. I Mortka się stara, jak pies gończy, który złapał trop, zaczyna za nim iść, odkrywając po drodze umorzone gwałty, zatuszowane pobicia dzieci, pedofilskie skłonności jednych i tajemnicze zniknięcia dzieci u drugich. Małe prowincjonalne krotowickie bagno, gdzie sprawy niewygodne zamiata się pod dywan, a wygodne nagłaśnia, bo pozwalają na budowanie zależności, powiązań i mnożenie przysług.

Pierwszorzędny, rasowy kryminał z zagadką kryminalną, bohaterami i otaczającą rzeczywistością, na bardzo dobrym poziomie. Napięcie budowane stopniowo, z tendencją zwyżkującą, morderstwa dawkowane z umiarem, tylko wówczas, gdy sytuacja do tego zmusza, więc łatwo się zorientować, że „krotowickie zło” jest inteligentne. Intryga sprytnie pomyślana i choć można się pobawić w typowanie  i nawet trafić „kto”, to i tak finisz zaskakuje i możemy czuć się wystrychnięci na dudka. Oczywiście, powieść nie tylko samą zagadką stoi, świetny zmysł obserwacyjny pisarza pozwala wypunktować miejscowych, z ich małością, ambicjami, czy niechęcią do obcych. Zresztą, takie prowincjonalne bagienko nie powinno zaskakiwać, ani dziwić, wszystkie polskie miasta i miasteczka mają w sobie coś z krotowickiego bagna.

No i sól tej powieści, bohaterowie, występujący w ilościach sporych, ale wartych poznania. Każda z postaci umiejętnie sportretowana, z tym czymś, co sprawia, że stają się znajomymi z sąsiedztwa. Ale najbardziej ciekawią losy Jakuba Mortki, cyborga w „Podpalaczu”, w ” Farmie lalek ” powoli wracającego do ludzi. Ta jego metamorfoza zaciekawia, a on sam ze swoimi słabościami i chęcią powrotu do „żywych”, dostarcza drugiego, równie ciekawego wątku. I nagle nieodzownym staje się kibicowanie Mortce i życzenie mu jak najlepiej, we wszystkim co robi.

Wojciech Chmielarz wszedł w światek powieści kryminalnych nagle, bez zapowiedzi i mizdrzenia się. Śmiem twierdzić, że jesteśmy świadkami narodzin świetnego pisarza, pana od dobrych powieści kryminalnych. Brawo.

//

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s