Może (morze) wróci – Bartek Sabela

może morze wróci

Tak właściwie, nie jest to do końca rasowy reportaż (tutaj wypatrzony), a bardziej książka podróżnicza, ale przecież nie w tym rzecz. Bo rzecz jest w tym, że kiedy weźmie się do ręki tę pięknie wydaną książkę i przeczyta pierwszą stronę, to już wiadomo, że nastąpi wyczerpujący i wzruszający czytelniczy maraton. Autor zafascynowany historią znikającego Jeziora Aralskiego, które swoim pięknem i ogromem budziło respekt, wyrusza na Jedwabny Szlak, do Uzbekistanu. Snuje opowieść o miastach na szlaku, spotkanych ludziach i Aralu, na którym radziecka komunistyczna władza wykonała wyrok śmierci .

Moja wiedza o klęsce ekologicznej Uzbekistanu, samym regionie i jego mieszkańcach, jest bardziej niż fragmentaryczna, więc z przyjemnością, a potem z niedowierzaniem zgłębiałam tę fascynującą lekturę. W dużym skrócie chodzi o to, że kiedy Chruszczow dopadł do tronu kremlowskiego i rozpoczął panowanie w Kraju Rad, niechcący rzucił gospodarskim okiem na Uzbekistan i Jezioro Aralskie. A później postanowił nawodnić ten pustynny kraj, wykorzystując zastany akwen, tworząc największe na świecie zagłębie uprawy bawełny. Po uczonym i mądrym spojrzeniu na Jezioro Aralskie i rzeki je zasilające, stwierdził, że wody nie zabraknie, a jeśli jednak zabraknie, to trudno. I tak oto zaczyna się 40-letnia agonia regionu, ekosystemu i ludów zamieszkujących te tereny.

Bartek Sabela, nim dotrze do Aralu, najpierw zahaczy o miasta leżącego na szlaku. Egzotycznie brzmiący i wyglądający Taszkent, Samarkanda, Buchara, czy Chiwa. Piękne, mogące pochwalić się starożytnym rodowodem miasta, nastawione na ruch turystyczny, a z dala od reprezentacyjnych ulic, zachowujące swoją tożsamość. I przeogromne bazary, serce i system krwionośny miast. Autor, bez znajomości języka rosyjskiego, z przewodnikiem Lonely Planet pod pachą i dolarami na wymianę, przemierza miasta i bazary, opisując ze swadą, językiem potocznym, świat dla przeciętnego europejczyka nieznany. Nie zabraknie opowieści o mieszkańcach Uzbekistanu spotkanych na szlaku, gościnnych, życzliwych i po ludzku zwyczajnie dobrych. A potem dotrze do miejsca, gdzie kiedyś istniało Jezioro Aralskie, cel wyprawy. To wstrząsająca relacja, a bezmiar tragedii przyrody i ludzi tam mieszkających, jest nie do wyobrażenia. Setki kilometrów wyjałowionej i zasolonej ziemi, trakty, po których poruszają się jeepy, porzucone szkielety zardzewiałych kutrów i powietrze przesycone solą, niosące groźne choroby. W oddali pośpiesznie opuszczona tajna baza armii czerwonej, której biologiczną zawartość z dżumą i wąglikiem na czele, bezmyślnie porzucono.

I nic się nie da już zrobić, tym bardziej, że w tym miejscu znaleziono ropę. A w umysłach władców Rosji tli się pomysł zawrócenia biegu kilku syberyjskich rzek i skierowania ich „pod górkę’, do Azji Środkowej.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s