Tłumaczenie: Magdalena Koziej
Dramatyczne wydarzenie, jakie będzie miało miejsce w pewien letni dzień w rodzinie Nicolsonów w roku 1961, jest finałem historii, której początek sięga roku 1938, z zakończeniem w 1941. Tragiczna historia, która dotyka kilka osób i na zawsze zmienia ich życie, nie ma prawa ujrzeć światła dziennego, odchodząc w niebyt wraz ze śmiercią ostatniego uczestnika tamtych wydarzeń. Tajemnice mają jednak to do siebie, że aż się proszą, by je rozwiązać, nawet po 50 latach. I tego zadania podejmuje się córka umierającej Dorothy Nicolson, Laurel, sława aktorska dziś, wówczas szesnastolatka, cichy i naoczny świadek wydarzeń, jakie rozegrały się w 1961 roku.
Plan czasowy, po którym porusza się Laurel, obejmujący swoim zasięgiem lata 38 i 40 ubiegłego wieku, prowadzi do trzech osób – Vivien, Dolly i Jimmy’ego, które zawłaszczają opowiadaną historię i mają klucz do tajemnicy, bezpiecznie ukrytej przed światem. Laurel, wyszarpując skąpe informacje z listów, dzienników i opowieści różnych osób, odsłania historię tej trójki, pozwalając sobie na taką interpretację faktów, jaka wydaje się być najbardziej prawdopodobna. Oczywiście nic nie jest proste jak się wydaje i Kate Morton jasno wyłoży tę kwestię, nie pierwszy raz zadziwiając czytelnika. Splątane losy trójki ludzi są kołem zamachowym, rozpędzającym fabułę i stawiającym wiele zwykłych pytań, na które nie ma prostych odpowiedzi. Bo jak zdefiniować szczęśliwe dzieciństwo i co tak naprawdę determinuje życiowe wybory. Zbiegi okoliczności, tragiczne wydarzenia, więzy rodzinne i lojalność, jak to wszystko się ma do życia, najlepiej szczęśliwego, które jak się wydaje, każdemu się należy.
Schemat fabuły nie zaskakuje, bo pisarka dała się poznać z zamiłowania do wielkich tajemnic, umocowanych gdzieś w przeszłości, do zauroczenia angielską wsią i do bohaterów o różnym statusie materialnym. Opowiadane historie są kameralne, z niewielką obsadą aktorską, w których stare domy odgrywają kluczową rolę, lub stanowią dobre tło dla ich lokatorów. Kilka wątków rozpoczętych, każdy ważny i umiejętnie zakończony. Dobra charakterystyka postaci, ale skoncentrowanie się na bohaterach i historii sprzed lat, skutkuje potraktowaniem po macoszemu żyjących tu i teraz współczesnych Nicolsonów. A chętnie popodgladałabym ich prywatne życie, pasje, wzloty i upadki. Tego w „Strażniku tajemnic” mi brakowało.
Cztery wydane powieści, a każda z nich na długo przed wydaniem, staje się wydarzeniem literackim dla milionów fanów jej twórczości. Zapewne w Polsce jest podobnie, w każdym razie nie ominęła mnie chęć sięgnięcia po najnowsze dzieło pisarki, i nie żałuję. Bo czego więcej potrzeba od książki, w której znalazłam dobrą fabułę, interesujących bohaterów i tajemnicę, której nie da się ot tak, z marszu odkryć.