Wodne anioły – Mons Kallentoft

wodne aniołyTłumaczenie: Anna Krochmal i Robert Kędzierski

W Linkopingu, tak jak w całej Szwecji, rok składa się z czterech pór. Kallentoft mocno eksploatuje je w swoich powieściach, a nawet dodaje piątą. Kiedy więc pory roku się kończą, a sympatia pisarza do własnej bohaterki wciąż trwa i nie ma mowy o rozstaniu, oko pisarza pada na żywioły. I tak oto mamy powieść z żywiołem pierwszym – wodą.

Na wodę można natknąć się wszędzie. Czy to akwen wodny, odkręcony kran w domu, padający deszcz, lub wody płodowe, w których pływa przyszły obywatel świata. Jest też woda w jacuzzi, w której kąpiący się małżonkowie giną od strzałów z broni palnej, a bulgocząca woda zmienia kolor na czerwony. I jest też rzeka przepływająca niedaleko posiadłości zamordowanego małżeństwa, co jest o tyle istotne, że znika kilkuletnia córeczka ofiar. Stara ekipa z nowymi problemami, starymi nałogami i świeżymi pomysłami, ostro zabiera się do pracy, a bezustannie padający deszcz jest dopełnieniem mrocznego śledztwa.

Doskonała intryga kryminalna, skupiająca czytelniczą uwagę w najwyższym stopniu. Kto i dlaczego zamordował  parę dobrze sytuowanych mieszkańców Linkopingu, to pytanie, na które nie ma teraz odpowiedzi. Tak jak nie ma odpowiedzi, gdzie jest córeczka zamordowanej pary, jak się okaże, adoptowanej. Dwa równoległe wątki tej samej zagadki, okraszone prywatnymi sprawami Malin Fors, zmagającej się z własnym alkoholizmem, chęcią ponownego macierzyństwa i ratowaniem związku.

Praca domowa, zadana przez pisarza w „Wodnych aniołach”, to trudne i wymagające zadanie, ale i poruszane tematy, to wyjątkowo ciężki kaliber. Jak zostać rodzicem, gdy matka natura szczodrze obdarowuje bezpłodnością. Można się z tym faktem pogodzić, ale można też dziecko adoptować. W niezwykle przejmujący sposób autor ukazuje ścieżkę adopcyjną –  czystą i brudną. A nieustający proceder pedofilii, wyzwala w nas mordercze instynkty. Bezustanna walka dobra ze złem, wyczerpuje i pokazuje, że bogate i syte zło w starciu z biedą i bezbronnością najmłodszych, ma się wyjątkowo dobrze.

Świetna powieść. I zupełnie nie przeszkadzają przemyślenia ofiar. Jeśli to kogoś drażni, spokojnie można ominąć i niczego z fabuły nie stracić. Można jednak potraktować te głosy jak wołanie udręczonych dusz, błagających o sprawiedliwość, ukaranie zła i zadośćuczynienie. Bo potem te głosy/dusze milkną i odchodzą na zawsze.

Jestem pod wrażeniem.

seria z porami roku

Ofiara w środku zimy

Śmierć letnią porą

Jesienna sonata

Zło budzi się wiosną

Piąta pora roku

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s