Tłumaczenie: Iwona Zimnicka
Nie zdradzę żadnej tajemnicy, jeśli powiem, że Harry Hole żyje. Po „Upiorach” nie wydawało się to takie oczywiste, przynajmniej dla mnie, choć serce i rozum zafascynowane i wierne ulubionemu bohaterowi podpowiadało, że tacy jak Hole nie giną ot tak. Przecież nie wyprasza się gości z imprezy, kiedy ta dopiero się rozkręca. O tym prestidigitator Nesbo doskonale wie, więc czaruje, zwodzi i uwodzi.
Kiedy pojawia się seryjny morderca i zaczyna taniec śmierci wśród zwykłych ludzi, policyjny alert trwa nieprzerwanie, aż do schwytania sprawcy. A co robi policja, gdy morderca, w wyjątkowo przebiegły sposób, wybiera ofiary wśród policjantów, brutalnie ich mordując? Najpierw jest niedowierzanie, szok i rzucanie wszystkich policyjnych sił do schwytania mordercy. Po miesiącach intensywnego śledztwa i braku efektów, statystyka jest nieubłagana, policja traci kolejnych funkcjonariuszy, ale też impet i zaczyna dreptać w miejscu. I to jest ten główny wątek, ta konieczna intryga kryminalna, wokół której wszystko się kręci i która zabiera nas w 470 stronicową jazdę rollercoasterem. A będzie to wyjątkowo ostra jazda, w której do intrygi kryminalnej dołączą kolejne wątki, intensywne w treści, ważne i zapierające dech w piersiach.
I nie chodzi tylko o fakt cudownego zmartwychwstania Harry’ego Hole – chociaż też, bo Nesbo świetnie radzi sobie z wyjaśnieniem tego problemu. Genialnym zabiegiem jest wpuszczanie czytelnika w zaułki, ślepe uliczki i pokoje bez okien, by stan niepokoju, niepewności i wiecznego lęku nie odpuszczał na moment. Jednocześnie wcale nie są to martwe wątki kończące się przy ślepej ścianie. Każdy jeden jest historią kogoś, kogo znamy i cenimy, lub kogoś, kim gardzimy. Bo kolejnym udanym pomysłem pisarza, jest zaproszenie do powieści wszystkich, lub prawie wszystkich bohaterów, znanych nam i lubianych, albo takich, którym życzymy wszystkiego najgorszego – oczyszczające spotkanie, naznaczone śmiercią i obietnicą, że to nie koniec.
Wielowątkowa, znakomicie poprowadzona intryga, nie zdająca się na przypadek, że jakoś to będzie. Cudowni, autentyczni bohaterowi, niezależnie od tego, jaką rolę dał im pisarz. Bo tak jak zachwycamy się Harrym Hole, czy Beate Lonn, to przecież kontrowersyjny Bellman, dziwny Berntsen, czy piękna Sillje, są niezbędni, by powieść nabrała odpowiedniej ostrości i wyrazistości. Idealnie Nesbo wypunktował marzenia, obsesje, miłość i nienawiść będące kołem zamachowym poczynań człowieka. Mistrz.