Tłumaczenie: Paweł Lipszyc
Uśpiony – to płatny zabójca spoza miasta, który zostaje na noc po wykonaniu zadania.
Uśpiony – to nieletni, skazany na więcej niż dziewięć miesięcy w stanowym zakładzie poprawczym.
Nowy Jork lat 60, dzielnica zwana Kuchnią Piekła i czterech chłopaków od 10 do 12 lat, darzących się przyjaźnią na śmierć i życie. Dzieciaki wychowuje ulica, życzliwością i dobrym słowem wspierana przez dzielnicowych gangsterów i księdza, dbającego w niesforne owieczki. Dom i życie rodzinne, naznaczone rodzicielską trudną miłością, sprowadza się do wyzwisk, obelg i bicia, posiłków i łóżka do spania. Kiedy ma się kilkanaście lat i całym światem jest świat między ulicami 34 i 59 i 8 Aleją aż do rzeki Hudson, to ma się wszystko. Nieprzerwany festiwal idiotycznych żartów i drobnych kradzieży trwa, tak jak cicha walka o dusze chłopaków, w której z jednej strony stoi ksiądz, a z drugiej Król Benny. To gwałtownie się skończy, gdy jeden z licznych i beznadziejnie głupich wybryków, doprowadzi czwórkę przyjaciół przed sąd dla nieletnich i w konsekwencji roczny pobyt w domu poprawczym dla chłopców. Dziecięcy, beztroski i znajomy świat bezpowrotnie umiera, zastąpiony przez resocjalizacyjne gwałty, poniżania i tortury.
Zapominając na chwilę o emocjach towarzyszących w drugiej i trzeciej części książki, z niekłamaną przyjemnością czytałam o dziecięcym świecie, drobnych przyjemnościach i bezwarunkowej przynależności do społeczności dzielnicy. Nic to, że dysfunkcyjne, nie radzące sobie rodziny, wypluwają z mieszkań dzieci na ulicę. Tam, na ulicach Kuchni Piekła zawsze jest jakiś wybór, można być szczęśliwym, pełnym miłości i ufności. Czwórka bohaterów czerpie z życia tyle ile może nieświadoma, że za chwilę wszystko się skończy i nastąpi pobyt w poprawczaku, który złamie ich i zaważy na całym życiu. A jeszcze później dokona się zemsta, która ma być panaceum na traumę, okaże się być ledwie plastrem, chwilowo tamującym krwawienie.
To pełna emocji, wzruszeń i bezsilnego gniewu opowieść, nie pozwalająca na chwilę oddechu. Carcaterra stawia mnóstwo pytań i wiele z nich pozostawia bez odpowiedzi. A tymczasem lojalność, przyjaźń i miłość, tak bardzo deficyta w dzisiejszych czasach, wówczas o niebywałej moc sprawczej.
Film widziałam kilka lat temu, ale po lekturze książki, „z marszu”, obejrzałam dzieło po raz drugi. Ponadczasowe, z wspaniałymi aktorskimi kreacjami.
//