Bukareszt. Kurz i krew – Małgorzata Rejmer

bukareszt

 

Niby coś wiem o Rumunii, a jednak nic nie wiem. Kraj europejski, bratni kiedyś i teraz, a jednak obcy i daleki jak wyprawa na księżyc.  Po lekturze „Bukaresztu”, wyłania się nowe brzydkie europejskie państwo, powstałe jak „Feniks z popiołów, tyle, że bez piór” na zgliszczach starego. Może nawet nie na zgliszczach, tylko na papierze, bo Bukareszt i Rumunia wciąż tworzą jeden organizm, w którym co chwila trzeba wymienić jakiś organ, lub amputować obumarłą kończynę.

Jesienią przetacza się fala zachwytów nad „Bukaresztem” i panią Rejmer, a książka zdobywa nagrodę im. Teresy Torańskiej. Wokół uczone wynurzenia, mądre recenzje i entuzjastyczne notki o dziele. Zapewne wszyscy mają rację, chwaląc piękny język, wiedząc jak i gdzie patrzeć, by tę wartość wyłuskać. Ja po lekturze książki, mam mieszane uczucia. Są rozdziały piękne i wzruszające, które zapamiętam na długo i rozdziały nużące, przez które brnęłam. Popas w Bukareszcie i rajd przez historię kraju, otwiera oczy na mnóstwo nieznanych i mało znanych faktów. Mrok rządów Ceausescu, bandycka polityka prorodzinna, chore pomysły architektoniczne i zbrodnie securitate na własnych obywatelach to nieprawdopodobnie wstrząsające historie. Dzisiejszy Bukareszt, to miasto bezpańskich psów, smutnych ludzi bez przeszłości i przyszłości. Potrzeba dużo dobrej woli, miłości do kraju i wprawnego oka, by wyłowić z bezmiaru brzydoty, rezygnacji i stagnacji coś, czym można, trzeba i powinno się zachwycać. Rejmer to potrafi, patrzy, chce i dociera w miejsca, zwykle omijane przez „obcych” i rozumie.

Interesująca książka, ale pozostawia pewien niedosyt. Brakuje mi zdjęć, bym mogła mieć jakieś punkty odniesienia i wyobrażenie o wczorajszej i dzisiejszej Rumunii… poprzez Bukareszt rzecz jasna. Wolałabym bardziej reporterski styl, niż styl zaprezentowany przez pisarkę. I zbyt mało jednak tej zwyczajnej Rumunii w Bukareszcie. Migawki, błysk flesza nakierowany tylko na brzydotę, marazm i zniechęcenie, brakuje drugiej, tej lepszej strony, niosącej nadzieję poprawy, chyba, że taka nie istnieje. Mój apetyt na poznanie kraju znamienitych potomków Daków i Rzymian nie został do końca zaspokojony, trochę szkoda.

//

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s