Powieść detektywistyczna Stephena Kinga, w przekładzie Danuty Górskiej.
Rok 2009 nie jest dobrym rokiem dla Ameryki i jej obywateli. Ogarnięty kryzysem kraj wypluwa rzesze bezrobotnych, nie dając w zamian wiele. Kiedy więc w mieście ogłoszone zostają targi pracy, tysiące ludzi staje w kolejce, by móc dołączyć do 1000 wybrańców. Tej szczególnej nocy pogoda nikogo nie rozpieszcza, chłód, mgła i siąpiący deszcz potęgują uczucie beznadziei. To wówczas w ten czekający na pracę tłum, z premedytacją i na pełnej prędkości wjeżdża potężny osobowy Mercedes, miażdżąc, zabijając i okaleczając ludzi. Bilans masakry – 8 osób zabitych, kilkanaście okaleczonych do końca życia, sprawca nieuchwytny. Detektywi przydzieloni do sprawy są bezradni, a po kilku miesiącach jeden z nich, detektyw Bill Hodges, odchodzi na zasłużoną emeryturę.
Kilka miesięcy po masakrze, o której pamiętają już tylko żyjący poszkodowani i rodziny zabitych, kiedy marazm i stagnacja z powrotem bierze górę nad mieszkańcami miasta, zabójca z Mercedesa przygotowuje swój kolejny numer. Tymczasem emerytowany detektyw Hodges, wygniatając ulubiony fotel przed telewizorem i pochłaniając własnoręcznie sporządzone monotematyczne posiłki, zastanawia się nad samobójstwem.
Dramatyczny wstęp zaserwowany na początku książki, jest otwarciem na pełną sprytu, wzajemnego boksowania się bohaterów i permanentną walką ze swoimi słabościami, opowieścią. Podobno nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, ale jeśli dostaje się drugą szansę od losu, jeśli psychopata zaczyna prowadzić niebezpieczną grę z emerytem detektywem, a ten ostatni podejmuje rzuconą mu rękawicę, rozpoczyna się finałowa runda pojedynku. Lekki skręt w kierunku kryminału noir wyjątkowo Królowi wychodzi. Zblazowany i niezbyt atrakcyjny były gliniarz i atrakcyjna kobieta, to pachnie na milę przyszłym romansem. Interesujące studium szaleństwa z postrzeganiem świata przez pryzmat słabości, kompleksów i toksycznych związków rodzinnych – to zabójca z Mercedesa. Odklejone od rzeczywistości kombo detektywów amatorów – depresyjna 50-latka i czarnoskóry młodzian u progu studiów na Harvardzie oraz ich mistrz i mentor emeryt Bill Hodges. Galeria postaci różnorodna, z Królewską precyzją odmalowana, pojedynek na inteligencję pasjonujący i nabierający odpowiedniego przyśpieszenia w końcówce. W tle amerykańska recesja, nieudolność i ignorancja policji i przesłanie, by nigdy nie oceniać ludzi po wyglądzie, a osobiste wrażenia sympatie i antypatie ostro weryfikować.
Bardzo dobra powieść kryminalna, może nie wybitna, ale z obietnicą, że w kolejnych też będzie się działo.
//