Tłumaczenie: Zbigniew Kościuk
David Raker, człowiek od przypadków beznadziejnych, ostatnia instancja dla zrozpaczonych osób, poszukujących zaginionych bliskich, podejmuje się odnalezienia Sama Wrena, zaginionego męża Julii Wren. Raker metodycznie podchodzi do problemu i już wie, że ślady prowadzą do tuneli londyńskiego metra i tam też się urywają. W trakcie poszukiwań, powoli odkrywa prawdziwą tożsamość Wrena, a zagłębiając się w czynne i zamknięte tunele metra, dotknie nieprawdopodobnych ludzkich tragedii, odkryje tożsamość mordercy i wejdzie w drogę londyńskiej policji.
„Bez ostrzeżenia” to świetna, trzymająca w napięciu powieść kryminalna. Przede wszystkim na uznanie zasługują dwaj bohaterowie – odnajdujący zaginionych David Raker i policjant po dramatycznych przejściach, Healy. Łatwo jest przewidzieć, że w pewnym momencie ścieżki obu się przetną i zaczęta historia stanie się ich wspólną. Nim jednak do tego dojdzie, pisarz po mistrzowsku prowadzi fabułę, nie odpuszczając na chwilę tempa akcji, wprowadzając nowe elementy, wywracając do góry nogami teorie, o których myśleliśmy, że są tymi jedynymi prawdziwymi. Jakże interesującą i niebanalną ścianką, swoistym tłem dla głównych bohaterów, stają się policjanci z wydziału zabójstw. Udało się autorowi wyciągnąć ze swoich statystów to, co głęboko schowane tkwi w każdym człowieku, tylko trzeba odpowiednich warunków i bodźców, by to co ukryte, wypłynęło na powierzchnię. Intryga kryminalna, świetnie poprowadzona, z woltami, powodująca, że czytający wstrzymuje oddech.
Eksploracja nowych terenów zagarnianych przez powieść sensacyjno-kryminalną dzięki pisarzom takim jak Weaver, to czysta przyjemność a i kolejne nazwisko do pamiętniczka. Powieść wielce udana, a londyńskie metro w jednej z głównych ról, to znakomity pomysł.
Jedna myśl na temat “Bez ostrzeżenia – Tim Weaver”