Zaginiona dziewczyna

Filmowa adaptacja „Zaginionej dziewczyny” Gillian Flynn, w reżyserii Davida Finchera

Świetne uczucie, kiedy idę na seans filmu, którego fabułę znam ze znakomitej, pełnej pozytywnych wrażeń książki. Rozsiadam się wygodnie w kinowym fotelu, z zadowoleniem stwierdzam obecność 10 osób, a żadna nie dzierży pudła obowiązkowego popcornu, więc gromkie hura. Jeszcze tylko marne 40 minut reklam i wreszcie film.

I proszę państwa, cóż to za rewelacyjnie zrealizowany obraz, z jakim pietyzmem i dbałością o szczegóły oddana atmosfera, treść i intryga. Wiadomo, że książka Flynn to magia suspensu, gęstej atmosfery i dobrze sportretowanych bohaterów. Reżyser „Siedem”, „Dziewczyny z tatuażem”, czy „Podziemnego kręgu” jest Alfredem Hitchockiem dzisiejszych czasów. W perfekcyjny sposób przeprowadza nas przez historię małżeństwa widzianą oczami Nicka i Amy Dunne. Relacje damsko-męskie, retrospekcje, intryga do końca trzymająca w napięciu i medialny dziennikarski amok, bo wszystko jest na sprzedaż – oto co oferuje „Zaginiona dziewczyna”. A przecież para bohaterów – Ben Affleck, kochany przeze mnie za „Operację Argo„, znakomicie odnajduje się w roli męża Amy, leciutko drewniany, ale taki właśnie ma być. I Rosamund Pike – piękna żona Nicka, oddająca tej roli wszystko co najlepsze, pełna rehabilitacja po nieciekawym „Jednym strzałem„.

Po lekturze książki, wiedziałam kto, co i jak, a mimo to film oglądałam tak, jak zagrał mi reżyser. Pełna koncentracja, od czasu do czasu uśmiech, szok i zdziwienie oraz zakończenie wciąż zaskakujące.

Znakomity film, świetna książka… kolejność dowolna.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s