Żona oficera – Philippa Gregory

żona oficeraTłumaczenie: Urszula Gardner

Fabuła powieści, której akcja dzieje się tuż po I Wojnie Światowej opowiada o młodym, straconym pokoleniu, które z różnych przyczyn, nie potrafi się odnaleźć w czasach powojennych. Żołnierze weterani, mądrzy doświadczeniem z pól bitewnych, okopów i wszystkiego, co niesie wojenna zawierucha, są poranieni fizycznie i psychicznie, a czas pokoju nie przynosi im spodziewanej ulgi. I taki jest jeden z głównych bohaterów książki, Stephen Winters, młody człowiek, weteran wojenny, wywodzący się z bogatej klasy średniej. Na przeciw Stephena stoi młodziutka 18 letnia Lily Valance, wschodząca gwiazdka music halli, wypierająca z pamięci ciężkie czasy wojenne, bez ojca, tylko z matką, ciężko pracującą na obie. Tych dwoje młodych ludzi, różnie doświadczonych życiowo, z innych klas społecznych, połączy węzeł małżeński. On w jej ramionach pragnie zapomnienia koszmaru wojny, umiejętnie ukrywając ciężko poranioną psychikę, ona z rozsądku i bez miłości, przyjmuje jego oświadczyny, pragnąc stabilizacji finansowej, w skrytości kochając innego. Małżeński mezalians popełniony przez Stephena oraz wyrachowanie Lily nie jest stabilną podwaliną małżeństwa, o czym oboje bardzo prędko się przekonają.

Męczyłam się z tą książką i nie przemówiły do mnie historie bohaterów powieści. Żadnych niuansów, smaczków i tajemnic tutaj nie ma. Wszystko pomalowane w kolorach bieli i czerni, od początku sugeruje jasny podział na dobrych i złych. Konwenanse, jakimi rządzi się klasa średnia, zostają mocno wyartykułowane, ale mi w pamięci utkwiły takie oto fakty, że dama nie może odczuwać satysfakcji z pożycia intymnego, bo to nie uchodzi oraz urodzenie dziecka tak, ale wychowywanie go już nie. Poza tym nuda, milczenie i picie herbatek.  A plebejuszka Lily Valance, poprzez małżeństwo wchodzi do obcej sobie klasy i sprytem oraz manipulacją radzi sobie zupełnie dobrze, wygrywając dla siebie całkiem sporo. Wybitnie denerwująca i sprawiająca dziwne wrażenie osoba, nienawidząca męża, ale hojną ręką wydającą jego pieniądze.

„Żona oficera” to raczej łzawy i cienki harlekin, obliczony na wywołanie całej gamy emocji. Faktycznie, doświadczyłam zmęczenia i irytacji bezbarwnością i przewidywalnością bohaterów. Chaos fabularny ostatnich 100 stron, tajemnice, porwania i pościgi – absolutnie nie do przyjęcia. Próba zmierzenia się z traumą przeżyć weteranów wojennych blado wypada i raczej jesteśmy niezadowoleni i oburzeni ich zachowaniem, niż współczujący.

Rozczarowanie i gromkie oj tam.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s