Tłumaczenie: Hanna Pawlikowska-Gannon
Tak cudownie opowiedzianej historii dzieciństwa, dorastania i ucieczki do lepszego świata, dawno nie czytałam. Wielki Kryzys lat 30 i 40 XX wieku, pogrążający świat zwykłych ludzi w niewyobrażalnej nędzy, to jedna sprawa. Ale ten sam świat widziany oczami dziecka, będącego w centrum rozgrywających się wydarzeń, ma nieprawdopodobnie ładunek emocjonalny i ogromną siłę rażenia. Lekki i chwilami zabawny język, jakim posługuje się pisarz, powoduje, że ta książka ma wyjątkowo wstrząsający i wzruszający wydźwięk.
Historia rodziny McCourtów, irlandzkich emigrantów, zaczyna się w Ameryce na początku lat 30 ubiegłego wieku. Wielki Kryzys, drastycznie pogarszające się warunki bytowe, nieporadność matki i alkoholizm ojca powodują, że po kilku latach wegetacji na nowojorskim Brooklynie, McCourtowie z czwórką małych dzieci, wracają do Irlandii, do rodzinnego miasta matki Franka, Limerick. I jeśli Ameryka nie okazała się ziemią obiecaną dla McCourtów, to rodzinne i katolickie Limerick, w którym żyje Angeli matka, siostry i bracia z rodzinami, staje się koszmarem.
Skutki Wielkiego Kryzysu widać szczególnie w małych społecznościach. Brak pracy i perspektyw na jej znalezienie. Wielodzietność, wszechobecny głód, choroby oraz alkoholizm męskiej części biedoty Limerick, przygnębia. Przypadek rodziny Franka McCourta nie jest odosobniony, ale to na jej przykładzie, jesteśmy w stanie wyobrazić sobie katastrofę ludzkiej egzystencji, erupcję wrogości katolickiej części do protestanckiej Północy, zwykłą ludzką ciemnotę, przesądy i nienawiść. Bezpardonowe i bezwzględne poniżanie, okazywanie pogardy tym, którzy nie potrafią odnaleźć się tych tragicznych czasach, poraża i zawstydza. Galeria osób pojawiających się na stronicach książki: nauczyciele, urzędnicy państwowi, rodzina bliższa i dalsza naszego bohatera, sąsiedzi z mnóstwem dzieciarni, księża i personel szpitala – to wysoka literacka półka. I humor przez łzy, który w ten czy inny sposób, ale pomaga bohaterowi egzystować.
Zadziwi język i dziecięcy nieskażony dorosłością optymizm, pozwalający przetrwać głód i choroby. Wzruszy braterska miłość i codzienna walka o godne życie, a później już tylko przeżycie. Zachwyci główny bohater, który na naszych oczach dorasta, przeobrażając się z kilkuletniego chłopczyka, w nastolatka, mającego sprecyzowany cel i z konsekwencją godną podziwu wprowadzany w życie. Świetnie poznamy Limerick, którego dzielnice, uliczki, zaułki i domy za sprawą bohaterów, będziemy przemierzać wszerz i wzdłuż. Natomiast wiedza o katolickiej Irlandii i patriotyzmie do ojczyzny w różnych konfiguracjach tamtych lat, opowieści i legendy, którymi szczodrze jesteśmy obdarowywani, bezcenna.
Idźcie więc i czytajcie. Koniecznie.
Trwając w zachwycie już zaopatrzyłam się w część drugą – ” I rzeczywiście”.