Tana French – Kolonia

kolonia_tana_french

Irlandzki sukces gospodarczy sprawia, że ze znalezieniem dobrej pracy nie ma problemu, a wiarygodność finansowa obywateli przyjemnie szybuje do góry. W takiej też komfortowej sytuacji znajduje się młode małżeństwo Spainów z dwójką małych dzieci. On utrzymuje całą rodzinę na przyzwoitym poziomie, ona zajmuje się potomstwem i domem. Domem, który kupili na nowym osiedlu nad brzegiem oceanu, kilkadziesiąt kilometrów od Dublina. Są młodzi, piękni i zakochani i uszczęśliwieni swoją stabilizacją życiową. Kiedy więc recesja tragiczna w skutkach dla całej Irlandii stuka również do drzwi Spainów, nie są na nią przygotowani. On traci pracę i zaczyna przesiadywać w domu, ona ze wszystkich sił stara się utrzymać rodzinę na powierzchni. Kilka miesięcy potem, rodzina Spainów zostaje zamordowana we własnym domu, o życie walczy jeszcze matka.

Tana French w „Kolonii” tworzy genialną fabułę, w której kilka równorzędnych wątków biegnących obok siebie i mimo siebie, buduje posępną, pełną niepokoju atmosferą. Bohaterowie oplątani siecią własnych dramatów, traum i przeżyć, strzegący swojej prywatności ponad wszystko, muszą zmierzyć się z dramatem Spainów, który bez znieczulenia rozdziera zabliźnione rany. Śledczy Kennedy, perfekcyjny we wszystkim co robi, kontrolujący siebie i otoczenie, zamyka w czterech ścianach domu dramat swojej rodziny. Szalona Dina, która wie i rozumie, że prowadzone w Broken Harbour  śledztwo powoli niszczy Kennedy’ego. Albo Richi Curran, nieprzygotowany na potężny wstrząs, jakim jest tragedia Spainów, gubi zimną krew i profesjonalizm.

Nieczęsto zdarza mi się piać z zachwytu nad jakąś książką, ale „Kolonia” zasługuje na peany. I nie chodzi tylko o doskonałą intrygę kryminalną, w której suspens jest pisany przez duże S. Ale sama atmosfera bulgoczącego i czającego się szaleństwa, wszechobecnego dramatu rodzin oszukanych przez banki, tragedii ludzi stygmatyzowanych tajemnicą od dzieciństwa, robi wrażenie. French z maestrią godną podziwu prowadzi swoich bohaterów po skomplikowanych meandrach życia, a nam pozostaje tylko im kibicować.

Bardzo dobra. Bardzo.

Kto czytał powieść Tany French „Bez śladu„, ten w „Kolonii” odnajdzie niektórych starych znajomych. Konfrontacja może być szokująca i tutaj pisarski kunszt Tany French i mistrzostwo w kreacji bohaterów stają się bezsprzeczne.

//

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s