Miejsce akcji:
Wiem z własnego doświadczenia, obserwacji dzieci, że nim zabawa na dobre się zacznie, ogromną przyjemność sprawia samo do niej przygotowanie. A kiedy wszystkie elementy potrzebne do mającego nastąpić wydarzenia znajdą się już na swoim miejscu, wówczas uspokojeni i dumni z wykonanej pracy, przystępujemy do właściwej zabawy. Tutaj niezbędny okazał się odpowiedni strój, obuwie, poduszki i kanapa oraz bohater Wydarzenia: książki.
Maraton Czytania to taka właśnie zabawa. Niby nic nadzwyczajnego, ktoś zaprasza, ktoś inny przyjmuje zaproszenie i nagle kilkaset osób postanawia weekend spędzić na czytaniu i dzieleniu się wrażeniami. To bardzo przyjemne uczucie, być choć przez chwilę przynależnym do wybranego kręgu zupełnie obcych ludzi, którzy dzielą z tobą swoją pasję, piją ulubioną kawę/herbatę i nie stronią od przekąsek.
Ale czas na podsumowanie:
– jedna książka wcześniej zaczęta teraz dokończona – „Wredny typ” Roberta Littella. Jeśli mam być szczera, dzieło jest klasycznym gniotem. Kryminał noir z bohaterem wzorowanym na książkach Raymonda Chandlera i detektywem Philipem Marlowe. Litości…
– jedna książka przeczytana w całości – „Opuszczony” Australijczyka Chrisa Womersleya. Bardzo dobra powieść. Pokłosie ofiar i traum z I Wojny Światowej oraz wątek kryminalny.
– pierwsze 50 stron „Za ścianą” Sarah Waters za mną i czytam dalej.
Wrażenia z przeczytanych książek będę przedstawiała w kolejnych blogowych notkach.
Agnieszce dziękuję za zaproszenie, maratończykom za wspólne chwile, kibicom za to, że byli i zaznaczali swoją obecność na „trasie”, było świetnie 🙂
I to by było na tyle.