Mam nadzieję, że większość osób szczęśliwie wróciła już z miejsc, w których spędzała wakacje. Że owe miejsca opustoszały, zapanowała błoga cisza i spokój. Wyjeżdżam na kilka dni do ulubionego Dźwirzyna i życzę sobie świętego spokoju i pustej plaży, dużo morskiego, nieskażonego powietrza, w którym jod i morską bryzę da się nożem kroić. Tego sobie właśnie życzę i znikam, zaopatrzona w pękający od dobrych książek czytnik, gdzie między innymi jest „Upadek”Michaela Connelly’ego, „Te chwile” Wassmo Herbjorg, „Szczygieł” Donny Tartt, czy 1945. Magdaleny Grzebałkowskiej. Na wszelki wypadek będą też papierowe:
Wrażenia z lektury „Innej duszy” Orbitowskiego i pozostałych, już po powrocie.
To tymczasem 🙂