Tłumaczenie: Tomasz Wilusz
To trzeci zbiór opowiadań Kinga, jaki przeczytałam. Nie będę porównywała, czy doszukiwała się w opowiadaniach zgrabnie zakamuflowanych odniesień do poprzednich dzieł Mistrza. Wystarczy mi, że w każdej z krótkich przedmów, poprzedzających kolejne opowiadanie, pisarz sam wyjaśnia genezę jego powstania. A dodam, że owe przedmowy są równie ciekawie i zajmująco napisane jak same opowiadania.
Tymczasem wracam do Bazaru Kinga, w którym jak przystało na prawdziwe targowisko, wybór towaru trudny, wszak oferowane produkty cieszą różnorodnością, a im dalej zagłębiam się w treść, tym lepsze opowiadania. Bez szczególnego wysiłki odnajduję charakterystyczny dla pisarza klimat grozy i niepewności oraz zwroty akcji, bez których proza Kinga nie ma prawa się obejść. Plusem tego zbioru jest niemal całkowite odejście pisarza od zjawisk paranormalnych, horrorów i niewyjaśnionej grozy. Są to raczej obyczajówki , niektóre z leciutkim muśnięciem tego czegoś niewyjaśnionego i nadprzyrodzonego, które steruje życiem bohaterów, ale ja właśnie w takiej niewymuszonej i lekkiej formie lubię Kinga najbardziej.
Zdeklarowani wyznawcy i znawcy Kinga, zapewne doszukają się słabych stron tu i ówdzie. King wydaje się tu bardziej stonowany, dojrzalszy i znający swoją wartość. Poznajemy bohaterów wchodzących w życie, jak i tych kończących swój bieg. Niewątpliwie są to ludzie zmęczeni, szarzy, z bezbarwnym i nudnym życiem i z różnym bagażem doświadczeń, nieudacznicy i cwaniacy, ale za to w jakich występują rolach…
Kilka opowiadań podobało mi się bardzo bardzo: Ur, Wydma, Nekrologi, Letni Grom, czy Pijackie fajerwerki. Inne może stoją stopień niżej, ale to i tak nie ma dla mnie zbytniego znaczenia, bo w ogólnym rozrachunku, wszystkie są dobre i bardzo dobre. Zupełnie za to odpuściłam poematy, które King umieścił w zbiorze, rzuciłam tylko na nie okiem, niestety, nie moja bajka.
Warto.
//