Tłumaczenie: Tomasz Hornowski
Cztery lata po lekturze „Terroru” Dana Simmonsa, traktującej o angielskiej wyprawie Sir Johna Franklina z roku 1845, skusiłam się na lekturę o kolejnej wyprawie. Los tragicznego rejsu amerykańskiej USS Jeannette, która w 1879 roku (34 lata po tragicznej ekspedycji Terroru i Erebusa) w znakomitym stylu opisał Hampton Sides. Ogrom materiałów źródłowych, z jakimi zmierzył się pisarz, niezwykła rzetelność w opisywanych zdarzeniach i brawurowa narracja, tworzą z tej dokumentalno-historycznej książki, znakomity thriller oparty na faktach.
Porucznik George W. De Longa, zostaje kapitanem amerykańskiej wyprawy do Arktyki. Ma pod swoją komendą znakomicie dobraną trzydziestoosobową załogę i nowoczesny statek, specjalnie przygotowany na tak długą i niebezpieczną wyprawę. Sponsorem ekspedycji jest nowojorski milioner, bon vivant i jedyny właściciel New York Herald, James Gordon Bennett, właścicielem statku zaś marynarka wojenna Stanów Zjednoczonych. Bardzo istotnym, choć nieformalnym duchem wyprawy zostaje słynny kartograf dr August Petermann, którego kanapowe teorie dotyczące Arktyki, prądów morskich, tajemniczych przejść między morzami, lądów i tubylców, jakże boleśnie zweryfikują kapitan i załoga USS Jeannette.
Nim jednak dojdzie do wyprawy, będziemy mieć niekłamaną przyjemność wejrzenia w prywatne życie bohaterów, dotknąć spraw historycznych i ważnych, poznać uczonych, wynalazców i polityków, których osiągnięcia do dziś determinują nasze życie. Nie do przecenienia jest duch epoki wiktoriańskiej, rodzenie się potęgi dzisiejszej Ameryki, etos pracy nie znany nigdzie indziej na świecie oraz niezwykła ciekawość świata, prowadząca do eksploracji nieznanych lądów. Jednocześnie stajemy się świadkami eksterminacji tubylców dokonywana w „białych rękawiczkach”. Rozpijanie miejscowych ludów, czy masowe wybijanie zwierzyny, prowadzące do śmierci z głodu, chorób i degeneracji całych plemion.
„W królestwie lodu” to lektura, po której nie łatwo wrócić do rzeczywistości. Odwaga ludzi, determinacja w osiągnięciu celu, a później niezwykła walka o życie. Setki mil katorżniczego marszu po lodzie, by dotrzeć na Syberię. Niezwykła harmonia i wspólnota marynarzy w niedoli budzą największy podziw i szacunek.
Warto.
//