Tłumaczenie: Edyta Jurkiewicz-Rohrbacher
Matka i trzynastoletni syn to kochająca się dwuosobowa rodzina, mająca tylko siebie. Kiedy więc pewnego dnia znika matka nastoletniego Aleksiego, można sobie tylko wyobrazić skalę dramatu. Jej nigdy nie odnaleziono, a on, zmieniając rodziny zastępcze, najpierw marzy, a potem wciela w życie poszukiwanie i zemstę. Bo choć policji nigdy nie udało się odnaleźć kobiety, syn domyśla się, co się stało i kto jest odpowiedzialny. Pragnie zemsty. Po 20 latach od tajemniczego zniknięcia matki, Aleksi zrywa z dotychczasowym życiem, zmienia tożsamość i wyrusza po prawdę.
Znakiem firmowym literatury skandynawskiej jest wszechobecny mrok oraz bohaterowie naznaczeni smutkiem i chłodem. Fin Antti Tuamainen w „Czarne jak moje serce” zbytnio nie odstaje od tego trendu. Oszczędność słowa, minimalizm wykreowanych postaci i dialogów, wbrew pozorom, nadaje odpowiedni, ważny ton powieści. Wyjątkowo chwyta za serce nieskończony żal, samotność i permanentna żałoba syna za matką. Można lubić lub nie głównego bohatera, ale to zwykły młody człowiek, któremu ktoś zabrał to, co miał najcenniejszego. I dlatego tak ujmujące i wzruszające są powroty pamięcią Aleksiego do roku 1993, by za chwilę znów odnaleźć się 20 lat później i podążać za coraz wyraźniejszym śladem zaginionej matki.
Nie jest łatwo zakwalifikować tę powieść do odpowiedniego gatunku. Ja skłaniam się ku noir w wydaniu fińskim. Podoba mi się mroczna zagadka, sięgająca w przeszłość, siedem osób obsadzonych w rolach głównych, by za chwilę stały się drugoplanowymi. No i suspens, wcale nie tak oczywisty, jak się wydaje. Piękna, mroczna i niepokojąca powieść, w której wspomnienia bohaterów, otaczająca fińska przyroda i zwykli ludzie w niezwykłych sytuacjach, dostarczają czytelniczej uczty.
Warto.
//