Tłumaczenie: Rafał Lisowski
Jak to jest żyć na granicy ubóstwa w faweli Rio de Janeiro, starać się być uczciwym człowiekiem, kochającym mężem i najlepszym ojcem? Przez pewien czas się da, ale gdy dziecko zapada na groźną chorobę, a ty nie masz pieniędzy na leczenie i znikąd pomocy, idziesz tam, gdzie cię wysłuchają, finansowo wspomogą i dadzą zarobić.
To Antonio Francisco Bonfim Lopes jest tym młodym człowiekiem, któremu nie dane będzie żyć uczciwie. Sytuacja rodzinna wymusi na nim sięgnięcie po pomoc u barona narkotykowego Rocinhi, niepodzielnie władającego tą 100 tysięczną fawelą. Tak zaczyna się epopeja największego gangstera kartelu narkotykowego z Rio, by sparafrazować słynny amerykański slogan „od pucybuta do milionera” – od prostego żołnierza mafii po Ojca Chrzestnego, Nemezis.
Brazylia, jaką znamy z mediów, to m.in. słynny karnawał, Copacabana, czy Canarinhos. Ale obraz tego ogromnego kraju to również fawele, nieprawdopodobna bieda, korupcja szerząca się nie tylko w policji, ale sięgająca szczytów władzy. Misha Glenny w „Nemezis”, wprowadza nas do owych faweli, objaśnia skomplikowane zależności między jej mieszkańcami a resztą miasta. Rozmawiając w więzieniu ze słynnym Nemem, uczłowiecza go, omija czarne punkty, takie jak morderstwa, brutalna walka o wpływy i gangsterski kodeks honorowy. Ale nade wszystko, przedstawia Antonia jako tego, któremu leżały na sercu dobro i pomyślność mieszkańców Rocinhi.
„Nemezis” Glenny’ego, to książka nierówna. Interesująca jest geneza powstania faweli i dojście do władzy samego Nema. Codzienne życie mieszkańców, nieustanna ciężka praca i lęk przed gangsterami, którzy wyjątkowo łatwo wyciągają broń. Słabo wypada policja, jawiąca się jako skorumpowana hybryda, więc pojawiająca się trójka wyjątkowo uczciwych gliniarzy, wygląda cokolwiek dziwnie. Myślę, że w kwestii jurysdykcji, zależności korupcyjnej, ale i uczciwości, w tak ogromnej aglomeracji, jaką jest Rio, Glenny pisarsko sobie słabo poradził. A czytelnik, zarzucony nieco chaotycznie podanymi informacjami zaczyna odczuwać dyskomfort, więc i chęć zrozumienia mieszkańców Rio, władz kraju z finałem pacyfikacji faweli, wypada średnio.
Mimo wszystko, warto.
//