Tłumaczenie: Andrzej Niewiadomski
Każda nowa powieść Connelly’ego z Harrym Boschem jest dla mnie czytelniczym świętem. Amerykanin, jak mało który pisarz zza Wielkiej Wody, wykreował bohatera, który po raz 18 rozwiązuje kryminalną zagadkę w sposób, o jakim inni mogą tylko pomarzyć. I nie chodzi o napakowanego super herosa, ale o faceta, który swoim uporem, inteligencją oraz szacunkiem do zamordowanych ofiar, łapie sprawców zabójstw, nie oglądając się na koszty.
Harry Bosch pracuje w Los Angeles w wydziale zabójstw, tropi zbrodnie, w których nie udało się schwytać sprawcy. Tymczasem zbliża się 20 rocznica zamieszek ulicznych w Los Angeles, spowodowanych wyrokiem uniewinniającym policjantów winnych śmierci Rodneya Kinga. Skala przemocy, jaka wówczas miała miejsce, spowodowała śmierć kilkudziesięciu osób, między innymi duńskiej dziennikarki. Teraz Bosch wyciąga sprawę tego zabójstwa z archiwum i rozpoczyna śledztwo.
Miło jest widzieć Boscha w roli spełniającego się ojca nastoletniej córki, wciąż podnoszącego sobie poprzeczkę.To ważny wątek powieści. Wiemy, że jego córka chce iść śladem ojca i kibicujemy obojgu, bo Harry’emu rośnie godny następca. I zagadka kryminalna, jako drugi wątek. Intryga oraz sam motyw morderstwa wydać się może prosty i bez odpowiedniej finezji. Ale Bosch swoje dochodzenie wzniesie na wyżyny, nie znudzimy się procedurami, rozmowami i przesłuchaniami. W tle zaś dojrzewa konflikt między nim a szefem, który będzie miał swoje przełożenie na postępowanie naszego detektywa. Może nie spodobać nam się partner Boscha, pomocny, ale nijaki. Watek romansowy mizerny, i nie jestem przekonana, czy Bosch jest gotowy na więcej w tej materii.
Dobry policyjny procedural, Harry Bosch z moralnymi dylematami, ale wciąż bezkompromisowy i absolutnie zaangażowany w to co robi.
Warto.
//