Gdzieś kiedyś przeczytałam, że najlepszymi „firmami” szpiegowskimi o spektakularnych sukcesach i brawurowych akcjach, mogą pochwalić się Izrael i Rosja. Po lekturze czwartego tomu z cyklu powieści polskiego oficera wywiadu w stanie spoczynku, jestem w stanie w to uwierzyć. „Niepokorni” jak sam autor mówi, kończy cykl szpiegowskich pojedynków, domyka wiele wątków rozpoczętych w trzech poprzednich powieściach i… koniec. Ale czy na pewno?
Wydział Q idzie w rozsypkę, po samowolnej akcji dwojga jej członków. Jak misterna była to operacja i jak fundamentalne będzie miała znaczenie dla przyszłości Polski, Europy i NATO, wyjdzie dopiero w trakcie dochodzenia najważniejszych szefów polskiej wywiadowni cywilnej i wojskowej. Tymczasem zaś, spotykamy starych znajomych: Jagana ze Specnazu, Popowskiego z Jasieniewa, a także kolegów ze szwedzkiej Sapo. Każdy z bohaterów ma niewiele czasu na podjęcie życiowych decyzji, a nieprzemyślany krok będzie skutkował dramatycznymi konsekwencjami. To opowieść również o tym, jak roztropnie ważyć i podejmować stosowne decyzje i kroki, by zdobywane latami szpiegowskie doświadczenie dało odpowiednie efekty.
I o takich wyborach Vincent V. Severski w „Niepokornych” opowiada. Wszystkie zdarzenia są spięte i logicznie umocowane w czasie. Nie ma możliwości, by wcześniej, niż chce tego autor, domyśleć się rozwiązania. Polskie polityczne bagno na najwyższych szczytach nie budzi zdziwienia, wręcz przeciwnie, można się domyśleć solidnej domieszki prawdy w literackiej narracji „Niepokornych”. I tak jak autor zaplanował, wszystko się wydało, trzęsienie ziemi z późniejszym tsunami zmiecie tego i jeszcze innego… do następnego razu.
Zacytuję pewne zdanie z książki: ” Żeby wygrać wojnę, potrzeba wielu dywizji wojska, ale by zmarnować zwycięstwo, wystarczy kilku szpiegów” i to jest clue tej powieści.
Koniecznie. Oczywiście dla fanów gatunku.
Polecam Waszej uwadze również: Nielegalnych, Nieśmiertelnych i Niewiernych.
//