Tłumaczenie: Katarzyna Różycka
Nie rozpraszajmy się wiedzą, że Hawley to scenarzysta serialu „Fargo, czy serialu „Kości”. Skupmy uwagę nie na Hawleyu scenarzyście, a raczej na pisarzu, który szczęśliwie dla amatorów dobrych kryminałów i sensacji popełnił swą najnowszą książkę: „Przed katastrofą”.
Wydawać się może, że nie może być nic brutalniejszego, oddziałującego na wyobraźnię i jednocześnie banalniejszego, niż katastrofa pociągu, statku powietrznego, czy morskiego. A jednak pomysł Hawleya, by uśmiercić całą załogę i niemal wszystkich pasażerów luksusowego prywatnego samolotu, w 16 minucie lotu i to zaraz na początku opowieści, jest zabiegiem wielce udanym. Tym bardziej udanym, że z tej apokalipsy ocaleją niespełniony malarz i kilkuletnie dziecko, a całe dochodzenie i prześledzenie życiorysów 11 osób feralnego lotu, to sprytne budowanie napięcia i próba odgadnięcia, co tak naprawdę się stało.
Każdy z rozdziałów książki poświęcony jest jednej z ofiar. Powoli odkrywane są przed nami karty, kim byli i czym zajmowali się pasażerowie, jakimi drogami doszli momentu w życiu, w którym zaskoczyła ich śmierć. Każda z jedenastu osób mogła być celem. A może jednak zawiódł pokładowy sprzęt? Hawley umiejętnie meandruje, kluczy i mnoży tajemnice. A przy okazji tej katastrofy punktuje media, które bez współczucia dla bliskich ofiar, rzucają się bez skrupułów na każdego, kto jest im w stanie cokolwiek powiedzieć. Obfite żerowisko medialne i rosnące słupki oglądalności, to środowisko, w którym z lubością taplają się frontmeni wszelkich mediów.
To świetna książka, trzymająca nieźle w napięciu, z odświeżającym pomysłem na fabułę, zawiązaniem intrygi i niezwykłą galerią przewijających się postaci. Mogłabym mieć zastrzeżenia do zakończenia tej historii, ale przy założeniu, że góruje proza życia, wydumany finał zabrzmiałby fałszywie.
Warto.
//