Tłumaczenie: Jolanta Kozak
Rotha znam jedynie z „Kompleksu Portnoya”, który to Portnoy swego czasu solidnie zatrząsł polskim czytelnikiem. Ta obrazoburcza i wulgarna powieść na siermiężnym wówczas polskim rynku księgarskim, była czymś niezwykłym, skandalicznym i zaprawdę ciekawe, jak przeszła sito cenzury.
I oto mamy spisaną przez pisarza Nathana Zuckermana historię rodziny Levovów, amerykańskich Żydów, od trzech pokoleń pracujących w przemyśle skórzanym. Amerykański sen doskonale sprawdza się w przypadku naszych bohaterów. Przecież wystarczy być pracowitym, miłym i uprzejmym oraz popularnym, a sukces pojawi się sam. Lata 60 i 70 XX wieku w Ameryce, to Korea i Wietnam, ruch hippisowski i wielki oddolny bunt społeczny. I okazuje się nagle, że zaprogramowane życie Seymoura „Szweda” Levova, pracowite, ułożone, bogate i przewidywalne, w pewnym momencie rozsypie się w pył. Fasada poprawności i uprzejmości, z mitem dobrego amerykańskiego życia okaże się nieprawdą. Wystarczy jeden przewrócony klocek, a cała misterna konstrukcja runie. I takie staje się życie Szweda, gdzie rodzinny dramat rujnuje wszystko na co pracowały pokolenia.
Z całą pewnością galeria bohaterów „Amerykańskiej sielanki”, to literacki majstersztyk. Sama narracja chwilami może sprawiać kłopoty, częste retrospekcje i powroty, sprawiają, że trzeba się pilnować w trakcie lektury. Wielostronicowe monologi o okolicach zamieszkałych przez Levovów, o biznesie rękawiczkowym i sposobie ich szycia, o żydowskich rodach zaprzyjaźnionych z rodziną naszego bohatera, daje dokładny ogląd tamtych lat i zasad jakimi ówcześni się kierowali. Ale Roth wyraźnie pokazuje, że wymarzone i idealne życie nie istnieje, a jedna z bohaterek powieści nie owijając w bawełnę mówi, że zło bierze swój początek w rodzinie. Wszystko jest umowne, umawiamy się z życiem i wydaje nam się, że sprawę mamy załatwioną. Okazuje się jednak, że wystarczy iskra, by całe dotychczasowe życie wyleciało w powietrze.
Przeczytajcie i przekonajcie się sami.
//