Każdy jej strach – Peter Swanson

każdy jej strach peter swansonTłumaczenie: Ewa Penksyk-Kluczkowska

Miałam cichą nadzieję, że Peter Swanson po przeciętnym thrillerze „Czasem warto zabić„, swoją kolejną książką odwróci oporną karmę i da nam co najmniej dobry, trzymający w napięciu kryminał. Mimo że „Każdy jej strach” do takiego aspiruje, to jednak nie do końca mu się udało.

Oto Angielka, Kate, po traumatycznych przeżyciach z byłym chłopakiem, zamienia się mieszkaniem z amerykańskim kuzynem i ląduje na pół roku w Bostonie. I jak na kryminał, a nawet thriller przystało, już pierwszego dnia okazuje się, że w sąsiednim lokum w niejasnych okolicznościach zginęła kobieta. W międzyczasie poznamy pozostałą drużynę bohaterów, a każdy z nich swoim zachowaniem będzie aspirować do miana psychopaty, oprócz pałętającego się po apartamentowcu kocie Sandersie, którego potencjał nie został przez autora wykorzystany.

Żeby było mroczniej i dramatyczniej, narracja przebiega naprzemiennie. Każda z występujących postaci ma możliwość przedstawienia toczących się wydarzeń ze swojej perspektywy. I tutaj zaczyna się czytelniczy ból. Bo wałkowanie tej samej sceny, tej samej sekwencji zdarzeń przez kilka osób doprowadza do rozpaczy i w konsekwencji do przedawkowania. Wieje nudą niemal od początku powieści, a sztuczne pompowanie objętości nie powoduje niestety, że stanie się ciekawiej. W zamyśle thriller z elementami kryminału, zamienia się w lichą psychoanalizę bohaterów i ich czynów. Powolne tempo akcji, ślamazarność policji nie pomaga. Pomysł fabuły zainspirowany chyba Hitchcockiem, nie sprawia, że książka stanie się dobra.

Czytacie na własną odpowiedzialność.

//

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s