Tłumaczenie: Mateusz Borowski
O czym jest opowieść, nie omieszka nas poinformować okładkowy blurb i nie bawiąc się w niuanse, na wstępie zdradzi jedną z istotniejszych informacji – przed czym lojalnie ostrzegam. To jest ta zła wiadomość, dobra natomiast jest taka, że rumuński pisarz, wydając swoją pierwszą powieść, wymyślił wcale zgrabną intrygę. Naturalnie sam pomysł nie jest odkrywczy, otóż fabułę książki oparł na relacji trzech osób, które wydarzenia z roku 1987 jak i głównych aktorów dramatu widziały i zapamiętały – choć każda inaczej.
W 2015 roku agent literacki otrzymuje fragment powieści, poprzedzony wyjaśniającym mailem. Po przeczytaniu owego fragmentu agent postanawia wyjaśnić niewyjaśnione. Jednak do osób zainteresowanych dociera zbyt późno, więc przekazuje pałeczkę dziennikarzowi śledczemu, by historię pociągnął dalej. I na koniec, jako ten trzeci, wchodzi ostatnia osoba,emerytowany policjant, żywotnie i chyba najbardziej interesująca i zainteresowana minionymi wydarzeniami.
Z przyjemnością „Księgę luster” czytałam, zafascynowana bohaterami o tak różnych charakterach, pasjach, tajemnicach głęboko skrywanych. Niewątpliwym atutem książki, jest głęboki ukłon w stronę ludzkiej pamięci, co zapamiętujemy i jak po latach odtwarzamy i interpretujemy wydarzenia. To nic, że książka Chirovici jest fikcją literacką, że fabuła z intrygą kryminalną będzie dla jednych przewidywalna, a dla innych nie. Ludzka determinacja, by wbrew przeciwnościom, dojść prawdy, by z fantazji i konfabulacji, różnych interpretacji i innego postrzegania wydarzeń i samych siebie wyłuskać prawdę, to clou książki. A poza tym, nie oszukujmy się, lubimy własne interpretacje wydarzeń i nie jest nam wcale lekko przyjmować do wiadomości inny punkt widzenia, drugą prawdę i pierwsze kłamstwo.
Dobra.
//