Tłumaczenie: Andrzej Szulc
Po przeczytaniu książki śmiało można rzec: ale to już było. Było małżeństwo, zdrada, chciana/niechciana ciąża, zbrodnia i kara. Natomiast to, co wyróżnia tę opowieść, to jej narrator. Naszym tajemniczym nieznajomym, przeprowadzającym nas przez meandry tragicznego w skutkach wydarzenia, będzie dziewięciomiesięczny płód, mający zaledwie tylko dwa tygodnie na przyjście na świat. I to w tej historii jest najbardziej interesujące.
Nie dziwmy się, że nasz narrator jest niebywale elokwentny, obyty, oczytany i osłuchany ze współczesnym światem. Przyjmijmy fakt ten do wiadomości, potraktujmy jak coś naturalnego, a od razu perspektywa spojrzenia na ciąg zdarzeń i przemyśleń bohatera stanie się klarowna i prosta. Świat słyszany z bezpiecznego schronienia, podsłuchiwany i wyobrażany wydaje się być naszemu narratorowi ciekawy, piękny i straszny. Podsłuchuje zatem, nadstawiając ucha, o planach morderstwa, czując się niejako współwinnym udziału w przyszłej zbrodni. Boleśnie odczuwa skutki miłosnych igraszek matki, przyjmuje i wchłania ze stoickim spokojem alkohol. Przeżywa huśtawkę nastrojów związanych z uczuciem do matki i ojca. Już wie, że miłość dziecka do rodzica jest automatyczna, ale czy działa to w drugą stronę? Nasz bohater chce wierzyć, że tak.
Klaustrofobiczna atmosfera, ledwie pięcioro bohaterów i ciąg dramatycznych wydarzeń. Para bohaterów planująca morderczą intrygę, ale bez zdolności do przewidywania konsekwencji. Dziecko, które za chwilę przyjdzie na świat, słyszy, rozumie i jest w stanie przewidzieć sekwencję zdarzeń, ale na razie niczego nie może zobaczyć. Całość składa się na trzymającą w napięciu kryminalną intrygę, do której zaproszeni zostajemy już na finał ze wzruszającymi przemyśleniami mającego się urodzić dziecka. Trzyma w napięciu, zapada w pamięć, by na koniec zostawić nas bezradnych.
Warto.
//