Tłumaczenie: Agnieszka Hofmann
Thrillery lubią kameralną atmosferą, spokój i ciszę, w której morderca i ofiara pozostawieni sam na sam, kończą spektakl życia morderczym tańcem. Nie inaczej jest w „Celi”, w której poznajemy czteroosobową, artystyczną rodzinę Grossmanów, w chwili przeprowadzki z Londynu do Berlina. Jest środek upalnego lata, matka rodziny, śpiewaczka operowa poświęca się scenicznym próbom, ojca pochłania komponowanie muzyki do filmów, a dwaj synowie organizują swój wolny czas w miarę chęci i umiejętności. Nas interesuje jedenastoletni Sammy, który wyrwany z londyńskiego, przyjaznego mu środowiska, nie potrafi się odnaleźć w nowym miejscu. Samotny, eksploruje dom i przyległy doń ogród, powoli odkrywa rodzinne tajemnice, w której nic nie jest tym, czym się wydaje.
To powieść jednego aktora, jedenastoletniego Sammy’ego, którego odkrycia i przemyślenia wzmagają niepokój i konsternację. Czy to chłopiec z bujną wyobraźnią, czy urojeniami? A może sprytny konfabulant, wciągający nas do sobie tylko znanej gry? Nie sposób od razu zrozumieć zamiary bohatera, tym bardziej, że na scenie pojawia się ojciec, którego własny syn kocha i boi się jednocześnie.
„Cela” to mroczny thriller, z wyraźnymi elementami horroru, znanymi z książek Kinga. Ale w niczym to nie przeszkadza, bowiem gra toczy się o wyjaśnienie tajemnicy, ten namacalny strach bohaterów i terror psychiczny, jaki sobie zadają. Klaustrofobiczna atmosfera i permanentne nieuchwytne zagrożenie dzieci, dla których autor przewidział główne role, wzmagają uczucie czytelniczego strachu i niepewności. A jednocześnie jest to też wiwisekcja rodziny, w której samotność dzieci jest przemożna, a kariery robione przez rodziców mają priorytet.
Warto.
//