W tym roku będzie bez codziennej relacji, bo chyba na jednym dniu targowania zakończę swoje występy. Zdążyłam oblecieć pół korony stadionu i kupić – szczęśliwie – te książki, które sobie upatrzyłam, gdy, wraz z tysiącami innych gości Targów, znalazłam się pośrodku opiekuńczego kordonu smutnych panów w za dużych garniturach, strategicznie wypchanych pod lewą pachą. Historię wizyty prezydenta na Targach zna chyba już każdy, więc pominę resztę tego wydarzenia milczeniem. Dość powiedzieć, że gniew jest ogólny, wielki i słuszny. I tak o.
Tymczasem, zakupiono: Chmielarza, Becketta, Strandberga, Uusmę oraz Żulczyka.
Dowód rzeczowy poniżej. Oraz zdjęcie najładniejszego stoiska na targach, debiutanta Ravelo.pl 😉